Powtórzę w skrócie w zastosowaniu do tego pytania: W akcie małżeńskim moralnie dozwolone jest wszystko, co jest zgodne z naturą oraz ma związek z istotą aktu jakim jest płodność. Dotyk i pieszczoty służące właściwemu połączeniu narządów płciowych spełniają te warunki. Czym innym jest natomiast wzajemne podniecanie
Liwia W. 13:23 Witam. Jestem niecały rok po ślubie. Od kilku miesięcy odmawiam mężowi współżycia. Zawsze dziwnie się po tym czułam, wręcz źle. Tak pusto, jakbym zrobiła coś wręcz zwierzęcego. Tak zaczęłam od niedawna to postrzegać, i jest mi z tym niedobrze. Czy mam się nadal zmuszać do seksu? Mąż twierdazi, że go zaniedbuję. Przepraszam bardzo, ale okazuję przecież mężowi miłość na inne sposoby. Zawsze mam dla niego czas, gdy ma jakiś problem chętnie go wysłucham i pomogę. W ogóle lubię spędzać z nim czas, rozmawiać, okazywać mu czułość, ale np. poprzez przytulenie, miłe słowo. Dlaczego on tego nie docenia? Byłoby mi bardzo źle, gdybym dowiedziała się, że jedyne dlaczego wziął ze mną ślub to seks. Czy seks rzeczywiście jest okazywaniem sobie miłości? Przecież to zniżanie się do poziomu zwierząt, po prostu wyłączenie rozumu i zachwycanie się czyimś ciałem. Nie lubię tego. Wolę żeby mężowi podobała się raczej moja osobowość, żeby cenił mnie właśnie za to jaka jestem wewnątrz i żeby moja fizyczność mu tego nie przysłaniała. On twierdzi, że poprzez seks chce okazywać mi miłość, ale co to za okazywanie miłości, skoro wie, że ja tego nie lubię? Ten argument wydaje mi się po prostu śmieszny. Jak wytłumaczyć mężowi, że seks naprawdę nie jest w życiu ludzi rzeczą najważniejszą i że wcale go nie zaniedbuję?Poza tym, ostatnio myślę o tym, aby zaadoptować dziecko. Mówiłam już o tym mężowi, nic nie odpowiedział. Jak go przekonać do tego, że geny, wbrew pozorom, nie są najważniejsze? Uważam, że ludzie którzy chcą mieć jedynie "własne" biologiczne dzieci są egoistami, bo wiele cierpi w domach dziecka i nie ma kto się nimi opiekować, kto ich kochać. Bo chyba ważne jest jedynie to, że się kogoś kocha, że się chce dać mu dom i normalne życie, a nie to, czy jest z naszych genów czy Liwia. Twój mąż ma rację. Nie tylko zaniedbujesz go w sferze seksualnej, to jeszcze odmową współżycia stwarzasz mu okazję do grzechu cudzołóstwa. Tak już jesteśmy ukształtowani przez Boga, że z reguły to faktycznie mężczyźni mają większe potrzeby seksualne od kobiet. Różne są teorie na temat dlaczego tak jest, ale to nieważne. Tak po prostu jest dobrze, Pan Bóg nawet w tej kwestii wprowadził ład i równowagę. I w małżeństwie może zachodzić sytuacja, że mąż dąży do współżycia, a żona w danej chwili nie ma na niego ochoty. Oczywiście mąż z miłości do żony, z troski o jej samopoczucie, może czasem odpuścić, ale jeśli sytuacja powtarza się nagminnie, to można powiedzieć o problemie w tym małżeństwie. Problemem może być zwykły egoizm żony, która odmawia współżycia, bo nie ma ochoty na seks, bo go nie lubi, boli ją głowa i co tam jeszcze... Tylko, że taka jej postawa jest grzechem przeciwko miłości męża, któremu przed Bogiem ślubowała uczciwość małżeńską, a co za tym idzie, jest również złamaniem tej obietnicy Bogu. Jeśli kobieta nie ma ochoty na współżycie z mężem, to uwzględniając jego potrzeby, nieraz po prostu powinna się do tego zmusić. Na tym polega miłość małżeńska; na przekraczaniu siebie, swoich potrzeb i swojego egoizmu. Jeśli współżycie budzi w żonie nieustanny opór, lęk czy obrzydzenie, to problem jest już poważniejszy. W takim przypadku małżonkowie powinni zacząć od rozmowy. Trzeba się wspólnie zastanowić nad przyczynami takiego stanu żony. Najczęściej jest on konsekwencją jakichś działań w przeszłości. Być może kobieta była seksualnie molestowana, albo borykała się z nałogiem masturbacji czy pornografii. W takich przypadkach czasem może pomóc spowiedź generalna, a czasem potrzeba dłuższej, bardziej kompleksowej terapii, prowadzonej przez poradnię rodzinną czy psychologiczną. Trudno dziwić się, że mąż nie zareagował na propozycję adopcji dziecka, po uprzednim porzuceniu starania się o własne. Nic nie powiedział zapewne tylko przez delikatność. Z pewnością jednak w pierwszym rzędzie pragnie poczęcia i urodzenia własnego potomka. I tak wygląda naturalna kolej rzeczy w życiu i w małżeństwie. Pan Bóg mówi do małżonków: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się (Rdz 2,28). To jest podstawowy cel, charyzmat i owoc każdego spełnionego małżeństwa. Adopcja jest piękną i chwalebną decyzją. Wspaniale, gdy małżonkowie, którzy z różnych względów nie mogą dać życia swojemu dziecku, decydują się na nią. Ale jeśli nie ma żadnych przeszkód, to w pierwszej kolejności należy starać się być dobrymi rodzicami biologicznymi. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by mając swoje dzieci, zaadoptować inne dziecko, jeśli jest takie pragnienie serca. Musi to jednak być wspólne pragnienie i wspólna decyzja małżonków. Nie można w tym przypadku narzucać drugiej osobie swojej woli. Zapraszam Cię do przejrzenia ciekawej strony dla małżonków, dotyczącej seksu. Kliknij TUTAJ oraz TUTAJ AP
Ten artykuł zagłębia się w biblijną perspektywę seksu i intymności, badając, jak wyglądają zachowania seksualne zarządzane przez Boga i identyfikując, które działania można sklasyfikować jako grzeszne. Niezależnie od tego, czy szukasz jasności co do moralności seksualnej, czy też zgłębiasz nauki biblijne na ten drażliwy temat, ten artykuł pomoże ci odkryć prawdy
Proszę o jednoznaczną odpowiedź na pytanie: Czy onanizm jest grzechem śmiertelnym czy nie? Udzielając odpowiedzi, proszę nie zapomnieć o tym, że niektórzy ludzie grzech ten popełniają nałogowo: nie chcieliby grzeszyć, ale wola odmawia im posłuszeństwa, jest słaba. Odpowiem Panu tylko tyle, że jako kapłan bardzo proszę penitentów, żeby mając taki grzech na sumieniu, nie przystępowali do komunii świętej, zanim nie otrzymają rozgrzeszenia w sakramencie pokuty. Zarazem bardzo staram się o to, żeby nie podawać tego rozstrzygnięcia w sposób bezduszny. Człowiek, który przychodzi z takim problemem do księdza, często jest człowiekiem bardzo znękanym; wielokrotnie podejmował “ostateczne postanowienia” w walce z nałogiem, tymczasem nałóg za każdym razem okazywał się jakby drwić z takich postanowień. Niekiedy w całym tym utrapieniu nawiedzają człowieka myśli, że widocznie taka już jest nasza fizjologia, że są to całkiem naturalne sposoby rozładowania seksualnego napięcia, że naukę o grzeszności onanizmu wymyślili zarażeni manicheizmem zakonnicy. Ludziom uwikłanym w ten nałóg współczuję serdecznie również z tego względu, że zwykle są oni ofiarami współczesnej atmosfery, dalekiej od uszanowania tego wszystkiego, co w ludzkiej płciowości jest jakby święte, co domaga się czystości i pracy duchowej. Banalna to prawda, że człowiek ma prawo do tego, żeby społeczność mu raczej ułatwiała, niż utrudniała dobre postępowanie. Tymczasem modele postępowania w zakresie moralności seksualnej, z jakimi spotykamy się nieustannie w kinie czy telewizji, odbiegają niekiedy daleko od wzorca chrześcijańskiego. Ale największe współczucie wobec ludzi, którymi zawładnął nałóg, budzi to, że w tej sytuacji ujawnia się szczególnie wyraźnie niszczycielskie działanie grzechu. Grzech jest czymś więcej niż tylko złym czynem, on dokonuje jakichś niedobrych zmian we wnętrzu człowieka: zmniejsza w nas naturalną skłonność ku temu, co dobre, zmniejsza zarazem nasze naturalne opory wobec zła. W ten sposób grzech tworzy w człowieku jakby drugą naturę. Natura pierwsza, która wyszła z ręki Stwórcy, była całkowicie zwrócona ku dobru, a choć uszkodził ją poważnie grzech pierworodny, przecież zachowała jeszcze sporo z tej swojej fundamentalnej intencjonalności ku dobru, a co ważniejsze: w Chrystusie otrzymaliśmy nadzieję całkowitego uzdrowienia naszej pierwszej natury. Tymczasem nasze grzechy osobiste działają w kierunku dokładnie odwrotnym: dopełniają zniszczenia zapoczątkowanego przez grzech pierworodny, budują w człowieku jakby naturę drugą, zwróconą zasadniczo ku złu. Tajemnica grzechu jest naprawdę groźna. Grzech jest to – powiada katechizm – świadome i dobrowolne złamanie prawa Bożego. Ale każdy popełniony grzech zwiększa naszą niewolę: coraz trudniej człowiekowi postępować zgodnie z prawem Bożym; ta moja druga, niedobra natura naciska coraz więcej, abym popełniał grzechy następne. Grzech rodzi grzech; jak często powtarzał św. Augustyn: szczególnie ciężką karą za grzech jest to, że człowiek prawie nie może już powstrzymać się od grzechów następnych. Tę groźną tajemnicę grzechu opisuje dramatycznie św. Paweł: tych, którzy postępują bezbożnie, “Bóg wyda na łup ich własnych namiętności, aby dopuszczali się nieczystości i bezczeszczenia własnych ciał” (Rz 1, 24). Na tajemnicę zniewolenia do grzechu wskazują również biblijne pojęcia zatwardziałości serca i zaślepienia. Apostoł Paweł poucza, że człowiek może “doprowadzić siebie do zatwardziałości i oddać się rozpuście, popełniając zachłannie wszelkiego rodzaju grzechy nieczyste” (Ef 4, 19). Są tacy, których umysły zaślepił bóg tego świata, aby nie olśnił ich blask Ewangelii chwały Chrystusa, który jest obrazem Boga” (2 Kor 4, 4). Człowiek, który popadł w nałóg, tej groźnej tajemnicy grzechu doświadcza szczególnie namacalnie. Nie znaczy to oczywiście, żeby był człowiekiem gorszym od innych, którzy są wolni od takiego nałogu; z nałogu wynika tyle tylko, że trzeba się z niego wyzwolić. Bo z grzechem jest jak z chorobą; są choroby jawne i są choroby ukryte, i te ostatnie mogą być groźniejsze od tych pierwszych. Każdy grzech pustoszy człowieka duchowo, raz jednak spustoszenie to widać (jak w przypadku nałogu) gołymi oczami, kiedy indziej jest ono ukrytym rakiem, który drąży nasz duchowy organizm i – jeśli nie uleczy nas łaska Chrystusa – ujawni się w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Jak walczyć z nałogiem samogwałtu? Przede wszystkim nie egocentrycznie. To, że “dorobiłem się” jakiegoś nałogu, ogromnie upokarza moją miłość własną. Człowiek postanawia więc – kierując się bardziej miłością własną niż pragnieniem duchowej czystości – wykorzenić z siebie swój nałóg. Ponieważ zaś takie egocentryczne postanowienie bywa zwykle nieskuteczne, więc ogarnia mnie przygnębienie, rozpacz, zniechęcenie albo też przeciwnie: zaczynam sobie bagatelizować nałóg, tłumaczyć sobie, że wszyscy ludzie mają jakieś nałogi, wmawiać sobie, że jest to sprawa czysto fizjologiczna, nie zaś moralna. Otóż walka z nałogiem winna być jednocześnie przezwyciężaniem swojego egocentryzmu. Trzeba uczyć się pokornej radości z każdego drobnego sukcesu w tej walce: bo drobne sukcesy pracują na postawę ostateczną, choćby tego nie było widać, choćby nawet chwilami wydawało się, że drobne sukcesy niczego nie posuwają naprzód. Muszę też porzucić wszelkie lęki, czy sobie poradzę w chwili pokusy albo czy w ogóle zdołam się z tego nałogu wyzwolić. Są to lęki egocentryczne: niepokoi mnie to, czy ja sobie poradzę, czy ja odniosę zwycięstwo. Tymczasem zawsze, kiedy przychodzi nam zmagać się ze złem, powinniśmy pamiętać o tym, że tylko Chrystus może nas skutecznie i raz na zawsze od zła uwolnić. Nałóg czy nawet sama tylko świadomość, że mogę nie oprzeć się pokusie (a któż z nas może za siebie ręczyć?), jest świadectwem, że trzeba nam szukać coraz głębszej, prawdziwszej więzi z Chrystusem. Niestety, nawet tutaj człowiek może zachowywać się egocentryczne: bo przecież nie chodzi o to, że to ja mam pogłębić więź z Chrystusem, nadać jej większą prawdziwość. To, co ja mogę tu zrobić, to pokornie szukać Chrystusa, prosić Chrystusa o łaskę Jego nawiedzenia i Jego mocy, przepraszać Go za to, że się przed Nim zamykam, choć najczęściej – na skutek swojego zaślepienia – nawet o tym nie wiem. Chrystusa szuka się przez modlitwę i pragnienie zachowywania Bożych przykazań, przez przystępowanie do sakramentów, świadczenie dobra innym. Dlaczego jednak skuteczność tych środków, jeśli je stosujemy w walce z naszymi nałogami, jest tak różna? Dlaczego jedni doświadczają ich skuteczności w sposób wręcz cudowny, a innym nawet te środki – a lepszych środków do walki ze złem Kościół już nie ma – nie pomagają? Odpowiedź wydaje się prosta. Jedni, stosując te środki, dostąpili łaski zjednoczenia z Chrystusem, łaski cudownie przemieniającej człowieka. Drudzy wciąż jeszcze o tę łaskę muszą się ubiegać: oby tylko nie zwątpili w moc Chrystusa, oby tylko zawsze pamiętali, że łaska Chrystusa jest jednocześnie darem, a zarazem trzeba jej szukać w pocie czoła; oby tylko nie zrazili się niepowodzeniami, ale ciągle na nowo podejmowali walkę ze swoim złem, choćby chwilami wydawała im się ona beznadziejna. Chwila wyzwolenia przyjdzie na pewno, może już wkrótce, a przeważnie wcześniej, niż się tego spodziewamy. Jest to bardzo charakterystyczne dla doświadczeń ludzi, którzy przezwyciężyli nałóg mocą wiary, że opuścił on ich właściwie nie wiadomo kiedy. Walczyli z nim i nie bardzo im się to udawało, popadali w zwątpienie i nabierali nowej nadziei, mnożyli modlitwy, a Chrystus jakby ich nie wysłuchiwał: aż pewnego dnia ze zdumieniem stwierdzili, że są wolni. Teraz sami sobie się dziwią, że mogli kiedyś trwać w nałogu; wierność Bożemu prawu wydaje im się taka prosta! I jeszcze trzy wskazówki szczegółowe. Po pierwsze, nie trzeba na trudnościach z przezwyciężeniem nałogu koncentrować swojej głównej moralnej uwagi. Dobrze jest czasem modlić się jakoś tak: “Panie Boże, wiem, że moje grzechy są wielkie. Może większe, niż zdaję sobie z tego sprawę. Ale przecież Ty widzisz, że jestem nie tylko grzesznikiem, że sporo jest we mnie dobrego. Wiem, moje dobro jest Twoim darem, ale jest ono zarazem świadectwem, że nie jestem Tobie tak zupełnie niewierny. Zapewne czynione przeze mnie dobro jest skażone grzechem, ale jednak trochę tego dobra we mnie jest. Pomóż mi wyrwać się z moich grzechów, a zarazem dziękuję Ci za to wszystko dobro, które już teraz czynię!” Każdego, kto nie może sobie poradzić ze swoim nałogiem, bardzo zachęcam do takiej modlitwy. Chodzi o to, żeby nie pozwolić szatanowi, aby narzucił nam nieprawdziwą perspektywę w spojrzeniu na mój grzech. Nie wolno mi bagatelizować grzechu, ale nie wolno mi również patrzeć na siebie wyłącznie przez pryzmat mojego grzechu. Źle jest, jeśli nie tęsknię za wyzwoleniem z mojego grzechu, ale również jest źle, jeśli straciłem nadzieję na wyzwolenie. Po wtóre, zdarza się, że ktoś, udręczony nałogiem, zaczyna mieć żal do Pana Boga, że dał nam takie trudne przykazania. Tego rodzaju pretensje do Pana Boga zdradzają, że nie rozumiemy sensu Jego prawa, że przykazania traktujemy jako arbitralne nakazy lub zakazy. Toteż różne takie żale do Boga należy przezwyciężać modlitwą o dar rozumienia Bożych przykazań i o dar tęsknoty za tym dobrem, którego Boże przykazania bronią. Bo wydaje się, że większość naszych kłopotów z opanowaniem płciowości bierze się zarówno z niedostatku naszego przeświadczenia o sensie czystości, jak z wątłości naszych tęsknot, aby te sprawy ułożyć sobie naprawdę po Bożemu. Tu wydaje się leżeć główna przyczyna tego, że normy moralne, wchodzące w zakres szóstego przykazania dekalogu, uważamy za trudne. A przecież “przykazania Boże nie są trudne” (1 J 5, 3). To my je czynimy trudnymi, jeśli na przykład zaczniemy kierować się niezdrową ciekawością albo będziemy zbyt leniwi, żeby od pokusy odwrócić się w samym jej początku. Po trzecie, w walce z nałogiem nie trzeba chyba przeceniać potrzeby tzw. silnej woli. Czymś ważniejszym wydaje się mieć dostatecznie wielki cel. Ktoś może na przykład całymi latami walczyć z nałogiem palenia: raz po raz podejmował wielkie postanowienia, z najwyższym trudem osiągał jakieś nieznaczne sukcesy, wielokrotnie rezygnował z walki i znowu podejmował postanowienia. I oto pewnego dnia przyszedł zawał, choremu powiedziano, że palenie byłoby samobójstwem. Wówczas jakby nożem uciął: nałóg po prostu zniknął, bez wielkich postanowień, bez szczególnego przezwyciężania się. Chory bardzo egzystencjalnie zrozumiał, że nałóg jest czymś szkodliwym. Pojawił się wielki cel: ratowanie zagrożonego życia. Podobnie bywa z wszystkimi nałogami. Jeśli ktoś popadł w jakiś nałóg i trudno mu się z niego wydobyć, niekoniecznie świadczy to o słabej woli. Sytuacja ta jest raczej świadectwem słabej wiary. Toteż nam wszystkim, ale zwłaszcza tym, którzy mają jakieś szczególne trudności z zachowaniem Bożych przykazań, trzeba często się modlić: “Wierzę, Panie, ale zaradź memu niedowiarstwu!” (Mk 9, 24)
Zwany “rękozmazą” i “marnopłceniem”. Onanizm: dawniej choroba straszniejsza niż nowotwór. Sto lat temu największym zagrożeniem, które mogło zmieść ludzkość z powierzchni Ziemi, nie było globalne ocieplenie. W tamtych czasach problem, w którym widziano przyczynę wszelkiego cywilizacyjnego zła, stanowiła onania. Chorobę
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2019-11-30 15:52:48 Kuba3 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 38 Temat: Zdradzam poprzez onanizm?Mój problem dotyczy mojego młodego małżeństwa. Oboje mamy po 26 lat i od roku jesteśmy po ślubie kościelnym. Ona jest katoliczka. Stosujemy npr i ona nawet nieche słyszeć o gumkach czy tabletkach, bo dla niej to grzech ciężki. Aby zrobiła dobrze ręką czy ustami w czasie płodnym również mogę zapomnieć. Dosyć ciężko znoszę jej niedostępność w okresie płodnym i radziłem się onanizmem. Ona znalazła dowód moich praktyk i zrobiła mi awanturę i przestala ze mną w ogóle seks że poczuła sie zdradzana co najmniej emocjonalnie a do tego grzeszę ciezko. Powiedziała, że muszę ją przeprosić i obiecać że nigdy już tego nie zrobię, a to jest jednak dla mnie trudne, gdy nie ma możliwości seksu odczuwam uciążliwe napięcie seksualne i ból jąder i nie chce tak się męczyć miesiącami czy latami a łagodzi ten stan onanizm. Ostatnio powiedziała że jak się nie poprawię to pomyśli o unieważnieniu małżeństwa z powodu mojej niemoralności seksualnej. Podobno onanizm może być powodem nie ważności ślubu gdy ktoś go bierze dopuszczając się już przed ślubem takich praktyk, według jej religii zboczen. Naprawdę ja kocham i nie chciałbym stracić, mamy wspólny kredyt, oba na dodatek mówi że wszystkim powie znajomym naszym i rodzinie ci było powodem ewentualnego naszego rozstania. Chyba bym się spalił że wstydu zwłaszcza przed rodziną gdyby się dowiedzieli że jestem onanista. Zaczynam mieć depresję i nie wiem co robić. 2 Odpowiedź przez Ajko 2019-11-30 16:56:20 Ajko Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-15 Posty: 2,373 Odp: Zdradzam poprzez onanizm?Współczuję ci. Wiele lat męki, manipulacji i upokarzania przed tobą. Miedzy wami nie ma kompromisu, nie liczysz się ty, ma być tylko tak jak twoja żona chce. Każdy odpisze subiektywnie. Dla mnie to nie zdrada, ale nie mam chęci wiedzieć i oglądać. 3 Odpowiedź przez Petruka 2019-11-30 17:25:21 Petruka Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-08-06 Posty: 38 Odp: Zdradzam poprzez onanizm?Nieładnie,powinieneś się wstydzić. Ręce się trzyma przy sobie,a nie miętoli w majtkach onanisto. A fe. 4 Odpowiedź przez Kuba3 2019-11-30 18:12:10 Kuba3 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 38 Odp: Zdradzam poprzez onanizm?Nie jestem trollem. 5 Odpowiedź przez niepodobna 2019-11-30 18:34:52 niepodobna Gość Netkobiet Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Kuba3 napisał/a: Podobno onanizm może być powodem nie ważności ślubu gdy ktoś go bierze dopuszczając się już przed ślubem takich praktykTa bzdura wzmacnia wrażenie, że jest to trollowy wątek. Jeśli twoja żona jest zaangażowaną katoliczką, to chyba powinna wiedzieć, jakie mogą być powody stwierdzenia nieważności małżeństwa (a nie "unieważnienia"- ważnie zawartego małżeństwa nie można unieważnić). Masturbacja (ani współżycie przed ślubem) do nich na pewno nie należą. 6 Odpowiedź przez Kuba3 2019-11-30 18:39:34 Ostatnio edytowany przez Kuba3 (2019-11-30 18:47:36) Kuba3 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 38 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Nie wiem jak to jest, ale moja żona mówiła że jeśli nałóg masturbacji istniał przed ślubem i problem się ciągnie po ślubie to jest to podstawa do unieważnienia małżeństwa. Tak czyli stwierdzenia że nigdy nie miało kogoś nazwiecie trollem czy piszącym bzdury to lepiej osobiście nikogo nie pytałem a żona podobno tak. Znalazłem tylko na stronie kanonicznej to:Uzależnienie od masturbacji może stanowić podstawę do stwierdzenia nieważności małżeństwa w oparciu o kan. 1095 czyli niezdolność z przyczyn natury psychicznej do podjęcia istotnych obowiązków tekst po wpisaniu w google: kancelaria kanoniczna- masturbacja powód unieważnienia małżeństwa kościelnego. można poczytać. 7 Odpowiedź przez Lady Loka 2019-11-30 18:58:45 Lady Loka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,008 Wiek: w sam raz. Odp: Zdradzam poprzez onanizm? A ja mysle ze powinienes cwiczyc silną wolę zwlaszcza jezeli jestes wierzący. Powstrzymanie sie od seksu przez kilka dni w miesiący nie powinno być wielką filozofią dla normalnego faceta. Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 8 Odpowiedź przez niepodobna 2019-11-30 19:01:59 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-11-30 19:02:31) niepodobna Gość Netkobiet Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Lady Loka napisał/a:A ja mysle ze powinienes cwiczyc silną wolę zwlaszcza jezeli jestes wierzący. Powstrzymanie sie od seksu przez kilka dni w miesiący nie powinno być wielką filozofią dla normalnego inna sprawa i zgadzam pierwsze słyszę o masturbacji przed ślubem jako powodzie stwierdzenia nieważności, no chyba, że różnicę stanowi NAŁÓG. No tak, każdy nałóg może być problemem oraz przeszkodą w zawarciu małżeństwa, szczególnie ukrywany przed przyszłym małżonkiem. 9 Odpowiedź przez Kuba3 2019-11-30 19:09:11 Kuba3 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 38 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Lady Loka napisał/a:A ja mysle ze powinienes cwiczyc silną wolę zwlaszcza jezeli jestes wierzący. Powstrzymanie sie od seksu przez kilka dni w miesiący nie powinno być wielką filozofią dla normalnego to było kilka dni. Żona używa komputera i na miesiąc jest dostępna około 10 dni. Okres też odpada, i nie chce wtedy. Około 20 dni na miesiąc mam post. A najgorzej jak idziemy spać, widzę ją skąpo ubrana w upały nawet spala czasem nago, i podnieca mnie, czuje duże napięcie ból jąder z podniecenia a seksu nie można, nie wytrzymuje i robię to. Sądzę już że lżej by mi było spać oddzielnie ale nie będę 3 tygodniu w miesiącu spał w salonie to dopiero negatywnie wpłynęło by na moje małżeństwo. 10 Odpowiedź przez Chiarana 2019-11-30 19:10:42 Chiarana Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-08-14 Posty: 58 Odp: Zdradzam poprzez onanizm?Masakra, w coś Ty się władował wiedziałeś przed ślubem jak radykalne poglądy ma Twoja żona w tym temacie?Zakaz antykoncepcji, zakaz masturbacji, a sex tylko po bożemu i pod kołdrą? Średniowiecze... Zupełne zero zrozumienia dla Twoich potrzeb i komfortu. Samozaspokajanie nie jest żadną zdradą, jeśli nie robisz tego, żeby celowo unikać zbliżeń z żoną. 11 Odpowiedź przez Kuba3 2019-11-30 19:15:59 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-12-01 02:10:23) Kuba3 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 38 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? niepodobna napisał/a:Lady Loka napisał/a:A ja mysle ze powinienes cwiczyc silną wolę zwlaszcza jezeli jestes wierzący. Powstrzymanie sie od seksu przez kilka dni w miesiący nie powinno być wielką filozofią dla normalnego inna sprawa i zgadzam pierwsze słyszę o masturbacji przed ślubem jako powodzie stwierdzenia nieważności, no chyba, że różnicę stanowi NAŁÓG. No tak, każdy nałóg może być problemem oraz przeszkodą w zawarciu małżeństwa, szczególnie ukrywany przed przyszłym ksiądz powiedział kiedyś , jeszcze przed slubem, że jak nie wytrzymuje i dokonuje samogwałtu to grzech lekki i mogę iść do komunii. Jak jeszcze żyliśmy w narzeczeństwie w czystości i byliśmy na niedzielnej mszy to szliśmy razem do komunii. Ona to widząc sądziła że nie mam żadnych grzechów trwałych bo do spowiedzi nie szedłem. Ja nie czułem potrzeby mówić jej o swoim problemie ona nigdy nie pytała, i myślałem że po ślubie onanizm przejdzie do historii i zastąpi go seks z zona,. Wiedziałem że będzie stosowała npr ale każdy mówił to tylko kilka dni...ale jej płodność dni ryzyka i czas okresu i wychodzi trzy tygodnie, i tak naprawdę zostaje kilka dni na seks około 10 na miesiąc plus atrakcyjna podniecająca żona codziennie w łóżku gdzie mogę tylko popatrzeć...nie daje radyChiarana napisał/a:Masakra, w coś Ty się władował wiedziałeś przed ślubem jak radykalne poglądy ma Twoja żona w tym temacie?Zakaz antykoncepcji, zakaz masturbacji, a sex tylko po bożemu i pod kołdrą? Średniowiecze... Zupełne zero zrozumienia dla Twoich potrzeb i komfortu. Samozaspokajanie nie jest żadną zdradą, jeśli nie robisz tego, żeby celowo unikać zbliżeń z że będzie npr ale ksiądz powiedział na naukach że to kilka dni tylko... Więc myślałem że kilka dni można. Na kołdrze i zmiana pozycji to nie grzech więc tyle dobrze, ale seks tylko tradycyjny dopochwowy że tak ujmę. Pogodziłem się z tym i nie byłoby złe jakby można było częściej. 12 Odpowiedź przez Lady Loka 2019-11-30 19:38:04 Lady Loka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,008 Wiek: w sam raz. Odp: Zdradzam poprzez onanizm? No to jej powiedz, żeby sobie kupiła porządną piżamę...Co innego mamy Ci tu powiedzieć? Wiedziałeś w co wchodzisz. Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 13 Odpowiedź przez SzczęśćBożę 2019-11-30 20:47:48 SzczęśćBożę Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 226 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Kuba3 napisał/a:Chiarana napisał/a:Masakra, w coś Ty się władował wiedziałeś przed ślubem jak radykalne poglądy ma Twoja żona w tym temacie?Zakaz antykoncepcji, zakaz masturbacji, a sex tylko po bożemu i pod kołdrą? Średniowiecze... Zupełne zero zrozumienia dla Twoich potrzeb i komfortu. Samozaspokajanie nie jest żadną zdradą, jeśli nie robisz tego, żeby celowo unikać zbliżeń z że będzie npr ale ksiądz powiedział na naukach że to kilka dni tylko... Więc myślałem że kilka dni można. Na kołdrze i zmiana pozycji to nie grzech więc tyle dobrze, ale seks tylko tradycyjny dopochwowy że tak ujmę. Pogodziłem się z tym i nie byłoby złe jakby można było co do samego aktu, jakaś inicjatywa z jej strony czy zdechła ryba cały czas? rozkręca sie coś dziewczyna z czasem czy nawet ci w oczy nie patrzy? 14 Odpowiedź przez Kuba3 2019-11-30 21:50:28 Kuba3 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 38 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? SzczęśćBożę napisał/a:Kuba3 napisał/a:Chiarana napisał/a:Masakra, w coś Ty się władował wiedziałeś przed ślubem jak radykalne poglądy ma Twoja żona w tym temacie?Zakaz antykoncepcji, zakaz masturbacji, a sex tylko po bożemu i pod kołdrą? Średniowiecze... Zupełne zero zrozumienia dla Twoich potrzeb i komfortu. Samozaspokajanie nie jest żadną zdradą, jeśli nie robisz tego, żeby celowo unikać zbliżeń z że będzie npr ale ksiądz powiedział na naukach że to kilka dni tylko... Więc myślałem że kilka dni można. Na kołdrze i zmiana pozycji to nie grzech więc tyle dobrze, ale seks tylko tradycyjny dopochwowy że tak ujmę. Pogodziłem się z tym i nie byłoby złe jakby można było co do samego aktu, jakaś inicjatywa z jej strony czy zdechła ryba cały czas? rozkręca sie coś dziewczyna z czasem czy nawet ci w oczy nie patrzy?Jest śmiała. 15 Odpowiedź przez Janix2 2019-11-30 22:07:57 Janix2 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-12-16 Posty: 2,243 Wiek: 44 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Kuba3 napisał/a:Jest oznacza wg Ciebie "śmiała". 16 Odpowiedź przez Kuba3 2019-11-30 22:50:08 Kuba3 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 38 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Janix2 napisał/a:Kuba3 napisał/a:Jest oznacza wg Ciebie "śmiała".Jest śmiała w łóżku na tyle ile jej religia pozwala 17 Odpowiedź przez Janix2 2019-11-30 23:09:21 Janix2 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-12-16 Posty: 2,243 Wiek: 44 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Kuba3 napisał/a:Jest śmiała w łóżku na tyle ile jej religia pozwalaA na co religia nie pozwala w łóżku? 18 Odpowiedź przez Gary 2019-12-01 01:03:22 Gary Net-facet Nieaktywny Zawód: na razie podąża ścieżką ze szczytu w stronę zieleniącej się doliny Zarejestrowany: 2014-01-29 Posty: 8,238 Wiek: 537 i tej wersji będę się trzymał Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Trol, albo autor totalnie głupi... bo jak inaczej określić sytuację w której on trzęsie portkami że ona powie znajomym i rodzinie że on się masturbuje, a jednocześnie ona straszy unieważnieniem małżeńśtwa z tego powodu? Jednocześnie nie ma seksu oralnego, ani pieszczot rękami kobiecymi? To jest chore... Na nic płacze tutaj na forum, jak ktoś ma tak pokręcone pod czachą. Mniejszą zdradą jest chwila seksu z nieznajomym niż wiele lat życia razem bez miłości. Życie bywa kolorowe, ale w większości jest szare i właśnie w tych odcieniach szarości powinnaś odnajdować szczęście. "Chciałabym to znowu poczuć... to antidotum na śmierć duchową, znowu czuć że żyję...". 19 Odpowiedź przez SzczęśćBożę 2019-12-01 06:48:15 SzczęśćBożę Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 226 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Kuba3 napisał/a:Jest śmiała w łóżku na tyle ile jej religia pozwalaJeśli to nie troll, to zacznij robić jak z żabą we wrzątku. Po woli zacznij łamać granice. Chcesz mieć gorącą żonę wieczorem, zacznij ją rozgrzewać juz od początku dnia. A wieczorem przekraczaj granice. Ale nie wierze, że to nie troll. 20 Odpowiedź przez ala007 2019-12-01 16:27:32 ala007 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 35 Odp: Zdradzam poprzez onanizm?nie rozumiem dlaczego twoja malzonka uzywa kalendarzyka/komputera do ustalenia dni plodnych - w biblii nic na ten temat nie ma. Natomiast jest "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się" a takze mniej znane (nie bede sprawdzac) „Mąż i żona powinni nawzajem zaspokajać swoje potrzeby seksualne” - czyli twoja malzonka sama lamie nakazy biblijne 21 Odpowiedź przez Lady Loka 2019-12-01 17:01:00 Lady Loka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,008 Wiek: w sam raz. Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Ja poproszę o źródło drugiego cytatu Bo tak wyrywając z kontekstu to Biblia też mówi "nie żeń się" Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 22 Odpowiedź przez Istotka6 2019-12-01 17:26:32 Istotka6 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-30 Posty: 2,140 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Hehehe nie ma to jak być "wierzącym" i nie postępować zgodnie z wiarą... A co ksiądz powiedziałby na szantaż Twojej żony, że wszystko rozpowie? Kusicielka z Niej, może ją to bawi te znęcanie się nad Tobą? Heh a tak poza tym, albo jesteś kiepski w łóżku albo się nie dobraliście pod względem libido. Inaczej nie wyjaśnię kwestii tak rzadkiego seksu, tym bardziej że ona dobrze wie, że kusi Nie ma rewolucji, jeśli nie ma buntu. 23 Odpowiedź przez ala007 2019-12-01 18:18:12 ala007 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 35 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Lady Loka napisał/a:Ja poproszę o źródło drugiego cytatu List do Korynian 1 7:3 / 1 7:4Cytat z internetu, nie posiadam biblii w jezyku polskim, ale sprawdzilam w innym jezyku w internecie mozna ten punkt - choc nie doslownie wlasnie tak przetlumaczyc/zrozumiec 24 Odpowiedź przez Zielony_Domek 2019-12-01 19:58:54 Zielony_Domek Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-29 Posty: 2,973 Wiek: 39 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Osobiście współczuję. Spokój wewnętrzny trzeba sobie po prostu wypracować przez trud. 25 Odpowiedź przez Lady Loka 2019-12-01 20:11:56 Lady Loka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,008 Wiek: w sam raz. Odp: Zdradzam poprzez onanizm? ala007 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Ja poproszę o źródło drugiego cytatu List do Korynian 1 7:3 / 1 7:4Cytat z internetu, nie posiadam biblii w jezyku polskim, ale sprawdzilam w innym jezyku w internecie mozna ten punkt - choc nie doslownie wlasnie tak przetlumaczyc/zrozumiecNo to troche na wyrost ta interpretacja. Ja bym bardziej szla w kierunku tego, ze cialo zony jest dla męża. Ale nie po to zeby ona go zaspokajala zawsze kiedy on Biblii tez jest napisane ze powinni raz na jakis czas sie od siebie oddalic zeby sie modlic i sie nie chce zajsc w ciaze to trzeba sie pilnowac. A prawda jest taka, ze autor zatail wazną rzecz przed slubem. Wiec jezeli jej sie bedzie chcialo to wlasciwie powody do stwierdzenia niewaznosci ma - klamstwo. Plus niedojrzalosc autora. Nauczanie KK tutaj jest proste. Jak żona urodzi dziecko i Autor bedzie mial 3 miesiace pologu bez seksu to tez bedzie plakal? Facet, ktory potrafi nad soba panowac w tej kwestii to skarb. Przy takim zona ma pewnosc, ze jak wlasnie przyjdzie np. zagrozona ciąża i bedzie lezec pol roku z zakazem wspolzycia to on jej nie oleje i nie pojdzie do innej. Po to wlasnie jest ten czas kiedy czasami trzeba sie powstrzymywac sie nie umial przed slubem i nawet nie probuje teraz. nie bylo moj post przedstawia nauke KK i jest jaki jest tylmo dlatego ze Autor i jego zona wydają sie wierzący. A przynajmniej ona na pewno jest. Tak czy inaczej ja bym zalecala rozmowe. Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 26 Odpowiedź przez emila22 2019-12-01 20:21:49 emila22 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-20 Posty: 126 Odp: Zdradzam poprzez onanizm?Toksyczna partnerka. Jej by się dobra terapia u psychologa przydała. Mam wrażenie, że ona cię nawet nie kocha, skoro jest gotowa cię ośmieszyć przed ludźmi, próbuje Tobą sterować, manipuluje Tobą i Ci grozi. W takim zachowaniu nie ma krzty miłości. 27 Odpowiedź przez ala007 2019-12-01 20:53:20 Ostatnio edytowany przez ala007 (2019-12-01 20:54:24) ala007 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 35 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Lady Loka napisał/a:No to troche na wyrost ta interpretacja. Ja bym bardziej szla w kierunku tego, ze cialo zony jest dla męża. Ale nie po to zeby ona go zaspokajala zawsze kiedy on polskie tlumaczenie:"3 Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi. 4 Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona. "I niech kazdy interpretuje jak sie jest katolikiem, albo sie go udaje. Albo sie niezabezpiecza w ogole przed ciaza - i wtedy sie zachodzi w ciaze - zgodnie ze "slowem bozym", albo sie udaje poboznego i zabezpiecza sie korzystajac z metody kalendarzyk/komputer. i dodam Koryntian 1 7:5 "5 Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby - wskutek niewstrzemięźliwości waszej - nie kusił was szatan. " czyli jednak wstrzemiezliwosc jest nie wskazana, chyba ze za obopolna zgoda - w przypadku autora tej zgody nie ma, wiec dlaczego "bogobojna" malzonka unika seksu - pozostaje bez odpowiedzi 28 Odpowiedź przez Lady Loka 2019-12-01 21:40:45 Lady Loka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,008 Wiek: w sam raz. Odp: Zdradzam poprzez onanizm? KK to nie tylko Biblia a nauka Kościoła jest taka, ż NPR jest ok. Bogobojna małżonka w ciążę zajść nie chce. Cale szczescie ze ludzie sie nauczyli ze Bog nie daje dzieci tylko dal dni plodne po to, zeby to ludzie mogli chociaz troche kontrolowac czy chcą czy nie chcą w tym momencie byc miedzy NPR a antykoncepcją jest taka, ze przy NPR teoretycznie zawsze jest jakas furtka na ciążę. Wiesz, Bóg dal czlowiekowi mózg po to, zeby myslał, a nie zeby glowa nie byla pusta w tak jakby nie patrzec przed przejsciem przez ulice czy jedzie auto, bo przeciez jak Bog chce to uratuje a jak chce to zabije. Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 29 Odpowiedź przez ala007 2019-12-01 21:52:05 ala007 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 35 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Lady Loka napisał/a:KK to nie tylko Biblia a nauka Kościoła jest taka, ż NPR jest ok. Bogobojna małżonka w ciążę zajść nie chce. Cale szczescie ze ludzie sie nauczyli ze Bog nie daje dzieci tylko dal dni plodne po to, zeby to ludzie mogli chociaz troche kontrolowac czy chcą czy nie chcą w tym momencie byc miedzy NPR a antykoncepcją jest taka, ze przy NPR teoretycznie zawsze jest jakas furtka na ciążę. Wiesz, Bóg dal czlowiekowi mózg po to, zeby myslał, a nie zeby glowa nie byla pusta w tak jakby nie patrzec przed przejsciem przez ulice czy jedzie auto, bo przeciez jak Bog chce to uratuje a jak chce to mowiac: nauka kosciola katolickiego (jak i innych kosciolow) nie dotycza mnie, jednak uwazam, ze taka interpretacja jaka przedstawia malzonka zalozyciela tematu, kosciol katolicki jak i ty, to nic innego jak proby niwelowania dysonansu poznawczego. Wlasciwie wszystko sobie mozna w ten sposob wytlumaczyc... tak jak jest nam wygodnie PS Wierzysz w Boga czy w Kosciol Katolicki? (pytanie retoryczne) 30 Odpowiedź przez CatLady 2019-12-01 22:04:21 CatLady Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-11-13 Posty: 4,814 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Kuba3 napisał/a:Lady Loka napisał/a:A ja mysle ze powinienes cwiczyc silną wolę zwlaszcza jezeli jestes wierzący. Powstrzymanie sie od seksu przez kilka dni w miesiący nie powinno być wielką filozofią dla normalnego to było kilka dni. Żona używa komputera i na miesiąc jest dostępna około 10 dni. Okres też odpada, i nie chce wtedy. Około 20 dni na miesiąc mam post. A najgorzej jak idziemy spać, widzę ją skąpo ubrana w upały nawet spala czasem nago, i podnieca mnie, czuje duże napięcie ból jąder z podniecenia a seksu nie można, nie wytrzymuje i robię to. Sądzę już że lżej by mi było spać oddzielnie ale nie będę 3 tygodniu w miesiącu spał w salonie to dopiero negatywnie wpłynęło by na moje jest taką fanatyczną katoliczką, to powiedz jej, że to jest obowiązek żony i tyle w też nie ma prawa - jako katoliczka - wodzić Cię na pokuszenie 31 Odpowiedź przez Lady Loka 2019-12-01 22:34:15 Lady Loka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,008 Wiek: w sam raz. Odp: Zdradzam poprzez onanizm? ala007 napisał/a:Lady Loka napisał/a:KK to nie tylko Biblia a nauka Kościoła jest taka, ż NPR jest ok. Bogobojna małżonka w ciążę zajść nie chce. Cale szczescie ze ludzie sie nauczyli ze Bog nie daje dzieci tylko dal dni plodne po to, zeby to ludzie mogli chociaz troche kontrolowac czy chcą czy nie chcą w tym momencie byc miedzy NPR a antykoncepcją jest taka, ze przy NPR teoretycznie zawsze jest jakas furtka na ciążę. Wiesz, Bóg dal czlowiekowi mózg po to, zeby myslał, a nie zeby glowa nie byla pusta w tak jakby nie patrzec przed przejsciem przez ulice czy jedzie auto, bo przeciez jak Bog chce to uratuje a jak chce to mowiac: nauka kosciola katolickiego (jak i innych kosciolow) nie dotycza mnie, jednak uwazam, ze taka interpretacja jaka przedstawia malzonka zalozyciela tematu, kosciol katolicki jak i ty, to nic innego jak proby niwelowania dysonansu poznawczego. Wlasciwie wszystko sobie mozna w ten sposob wytlumaczyc... tak jak jest nam wygodnie PS Wierzysz w Boga czy w Kosciol Katolicki? (pytanie retoryczne) Wybacz, ale jezeli nauka KK Cie nie dotyczy to po co probujesz ją interpretowac iwpriwadzasz w ten sposob ludzi w błąd? I to nie jest tlumaczenie jak nam wygodnie. To jest nauczanie Kosciola, w ktorym sie zostalo wychowanym. Takie to nauczanie jest i jak sie w KK jest to sie je przyszedl ktos zyjący tylko wg zasad biblijnych to by sie mu doradzilo zapewne troche inaczej. Gdyby przyszedl niewierzący to jeszcze inaczej. Warto dostosowac wypowiedz do wyznania osoby, ktora ma problem. Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 32 Odpowiedź przez ala007 2019-12-02 07:51:06 ala007 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 35 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? @ladyloka nie wybacze Nie jestes teologiem katolickim, a samo to, ze nalezysz do kosciola katolickiego nie uprawia cie do uzurpowania sobie prawa do bycia jedyna wyrocznia i interpretowania biblii i tzw. "nauk" kosciola katolickiego. Jezeli natomiast chodzi o "akceptacje" tego co kosciol katolicki "naucza", to pierwszymi ktorzy powinni zaakceptowac to "nauczanie" powinni byc nie wyznawcy tej religii a przedstawiciele tego kosciola. Jednak jak pokazal to miedzy innymi w swoim filmie pan Sekielski sa duze rozbieznosci miedzy "nauka" a zyciem. Swoje wypowiedzi opieram na logice. 33 Odpowiedź przez Lady Loka 2019-12-02 08:34:41 Lady Loka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,008 Wiek: w sam raz. Odp: Zdradzam poprzez onanizm? ala007 napisał/a:@ladyloka nie wybacze Nie jestes teologiem katolickim, a samo to, ze nalezysz do kosciola katolickiego nie uprawia cie do uzurpowania sobie prawa do bycia jedyna wyrocznia i interpretowania biblii i tzw. "nauk" kosciola katolickiego. Jezeli natomiast chodzi o "akceptacje" tego co kosciol katolicki "naucza", to pierwszymi ktorzy powinni zaakceptowac to "nauczanie" powinni byc nie wyznawcy tej religii a przedstawiciele tego kosciola. Jednak jak pokazal to miedzy innymi w swoim filmie pan Sekielski sa duze rozbieznosci miedzy "nauka" a zyciem. Swoje wypowiedzi opieram na problem w tym, że nie masz zielonego pojęcia jakie mam wykształcenie jeżeli chodzi o nauki KK, a jednak od razu zakładasz, że zerowe i mylisz się, ach nie interpretuję, ja stwierdzam fakt. Natomiast nie wypowiadałabym się nigdy na temat nauk Kościoła, w którym nie jestem. Ale jak widać najlepiej zmienić temat na sprawy pedofilii, chociaż to nie o to było pytanie Pozwolę sobie wrócić do tematu, Autorze czy Ty przed ślubem rozmawiałeś ze swoją (wtedy) narzeczoną o tym, jak będzie wyglądać Wasz seks po ślubie? Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 34 Odpowiedź przez ala007 2019-12-02 09:02:26 ala007 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 35 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Lady Loka napisał/a:ala007 napisał/a:@ladyloka nie wybacze Nie jestes teologiem katolickim, a samo to, ze nalezysz do kosciola katolickiego nie uprawia cie do uzurpowania sobie prawa do bycia jedyna wyrocznia i interpretowania biblii i tzw. "nauk" kosciola katolickiego. Jezeli natomiast chodzi o "akceptacje" tego co kosciol katolicki "naucza", to pierwszymi ktorzy powinni zaakceptowac to "nauczanie" powinni byc nie wyznawcy tej religii a przedstawiciele tego kosciola. Jednak jak pokazal to miedzy innymi w swoim filmie pan Sekielski sa duze rozbieznosci miedzy "nauka" a zyciem. Swoje wypowiedzi opieram na problem w tym, że nie masz zielonego pojęcia jakie mam wykształcenie jeżeli chodzi o nauki KK, a jednak od razu zakładasz, że zerowe i mylisz się, ach nie interpretuję, ja stwierdzam fakt. Natomiast nie wypowiadałabym się nigdy na temat nauk Kościoła, w którym nie jestem. Ale jak widać najlepiej zmienić temat na sprawy pedofilii, chociaż to nie o to było pytanie Pozwolę sobie wrócić do tematu, Autorze czy Ty przed ślubem rozmawiałeś ze swoją (wtedy) narzeczoną o tym, jak będzie wyglądać Wasz seks po ślubie?jedno jest pewne - teologiem nie jestes ja natomiast mam prawo mylic sie i bladzic, ty - jak widze na to sobie nie pozwalasz (to znaczy nie pozwalasz sobie przyznac sie do tego publicznie )nigdzie nie napisalam, ze nie jestem "czlonkiem" kosciola katolickiego, to ze nauka tego kosciola mnie nie dotyczy nie oznacza, ze dokonalam aktu apostazji - a nalezaloby zalozyc, ze jezeli posluguje sie jezykiem polskim to jednak jestem katolikiem - a przynajmniej zostalam ochrzczona w tym kosciele, co nie obliguje mnie do zycia zgodnie z jego "nauczaniem" i poddawania sie jego wplywom 35 Odpowiedź przez Kuba3 2019-12-02 12:38:11 Kuba3 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 38 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Troche mnie zatkało czytając odpowiedzi. Nie wiem jak ktoś sobie wyobraża że katoliczka będzie łamać zasady religii a potem będzie szła do komunii lub do spowiedzi nieważnej bo bez chęci poprawy. To się wyklucza i dopiero jest bez logiki. Nie jesteśmy teologami i nie nam oceniać ci jest grzechem a co nie, nawet pojedyncza osoba po teologii nie powinna unosić się pycha, iż nagle pozjadala wszystkie rozumy i wie lepiej niż grono teologów interpretatorów Biblii. Święty nie jestem ale uznaje grzechu i staram się nie robić a jak już grzeszę to idę do spowiedzi z chęcią szczera poprawy. Księża grzesza? Niestety tak ale to nie upoważnia mnie do grzechu jak ktoś kradnie to i ja mogę? Tak denerwuje mnie to co robi ten kościół ale masz to wspólnota ludzi, wspólna z innymi, to spowiedź i komunia. Gdzie nam się spowiadać jak popełnię jakiś grzech ? Co mam zrobić jak chce choćby na na Wielkanoc przyjąć komunię? Jakoś nie potrafię wyrzec się kościoła jako budynku. Jakoś nie przekonuje mnie że moja spowiedź w słowach tylko do Boga w domu będzie ważna. Za czasów Jezusa sam się nikt nie rozgrzeszył jakoś, tylko mogła to zrobić drugą osobą i to ''upowazniona'' Czytalem o luteranizmie i tam pomimo że spowiedź jest powszechna to jednak ''ceremonie'' spowiedzi przeprowadza kapłan czy tam pastor. Nikt sam się nie rozgrzesza i także jest komunia. Dalego mi do prawdziwego katolika ale trochę przesada to co piszecie że taka katoliczka może olewać wszestko, sama wybierać co jest grzech a co nie i potem iść do komunii albo w ogóle nie chodzić. Lady Loka, chodząc na mszę wiedziałem jak będzie wyglądał katolicki seks bo czasem na mszy ksiądz poruszał te sprawy, odnośnie grzech pornografii nasturbacji czy ''grzmial'' ze ludzie robią z odbytu czy ust drugą pochwę. Wiedziałem że to może nie wielki grzech ale niemoralne dla nas chodzących do tego kościoła. Słyszałem to w kościele już w nastoletnim wieku i jakoś do dziś średnio mi to przyzwoite, absolutnie nie pisze że źle, ale dla mnie seks to dopochwowy, nie pod kołdrą w różnych pozycjach i jakoś dobrze mi z tym. Analnego i tak się brzydzę, może oralny ale takze zdaje sobie sprawę że nie każdej dziewczynie nawet nie katoliczce może nie odpowiadać smak czy zapach nasienia i często kobiety robią to na siłę aby zadowolić partnera więc nikt nie powiedział że taki seks byłby nawet z niewierząca. Npr też byłoby ok jakby nie można było tylko kilka dni....jak to niektórzy twierdzą. Mozilla i tak jest tylko szkoda że nie u wszystkich. 36 Odpowiedź przez Kuba3 2019-12-02 12:41:18 Ostatnio edytowany przez Kuba3 (2019-12-02 12:46:07) Kuba3 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 38 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? ala007 napisał/a:Lady Loka napisał/a:ala007 napisał/a:@ladyloka nie wybacze Nie jestes teologiem katolickim, a samo to, ze nalezysz do kosciola katolickiego nie uprawia cie do uzurpowania sobie prawa do bycia jedyna wyrocznia i interpretowania biblii i tzw. "nauk" kosciola katolickiego. Jezeli natomiast chodzi o "akceptacje" tego co kosciol katolicki "naucza", to pierwszymi ktorzy powinni zaakceptowac to "nauczanie" powinni byc nie wyznawcy tej religii a przedstawiciele tego kosciola. Jednak jak pokazal to miedzy innymi w swoim filmie pan Sekielski sa duze rozbieznosci miedzy "nauka" a zyciem. Swoje wypowiedzi opieram na problem w tym, że nie masz zielonego pojęcia jakie mam wykształcenie jeżeli chodzi o nauki KK, a jednak od razu zakładasz, że zerowe i mylisz się, ach nie interpretuję, ja stwierdzam fakt. Natomiast nie wypowiadałabym się nigdy na temat nauk Kościoła, w którym nie jestem. Ale jak widać najlepiej zmienić temat na sprawy pedofilii, chociaż to nie o to było pytanie Pozwolę sobie wrócić do tematu, Autorze czy Ty przed ślubem rozmawiałeś ze swoją (wtedy) narzeczoną o tym, jak będzie wyglądać Wasz seks po ślubie?jedno jest pewne - teologiem nie jestes ja natomiast mam prawo mylic sie i bladzic, ty - jak widze na to sobie nie pozwalasz (to znaczy nie pozwalasz sobie przyznac sie do tego publicznie )nigdzie nie napisalam, ze nie jestem "czlonkiem" kosciola katolickiego, to ze nauka tego kosciola mnie nie dotyczy nie oznacza, ze dokonalam aktu apostazji - a nalezaloby zalozyc, ze jezeli posluguje sie jezykiem polskim to jednak jestem katolikiem - a przynajmniej zostalam ochrzczona w tym kosciele, co nie obliguje mnie do zycia zgodnie z jego "nauczaniem" i poddawania sie jego wplywomA mnie śmieszy takie podejście. Siejesz nienawiścią do instytucji do której należysz a wystąpić z niej nie chcesz i trzymasz się na siłę. Akt apostazji nie zmywa chrztu, oznacza tylko że odrzucasz instytucje kościoła i jego zasady. Póki w nim jesteś oznacza że zgadzasz się z nauką kościoła i jesteś katoliczka tylko .....zyjaca w grzechu. Przykro mi 37 Odpowiedź przez Rising_Sun 2019-12-02 12:44:53 Rising_Sun Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-09 Posty: 994 Odp: Zdradzam poprzez onanizm?Idź do zaufanego księdza albo poradni rodzinnej kościelnej, bo co my tu mamy doradzać. W moim odczuciu to jest bardzo niezdrowe i niszczące relacje pomiędzy ludźmi, ale tak Wy wybraliście i to Wasze życie, więc życzę powodzenia. 38 Odpowiedź przez Lady Loka 2019-12-02 12:57:09 Lady Loka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,008 Wiek: w sam raz. Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Kuba, ja myślę, że powinieneś sobie posłuchać konferencji na temat tego, jak powinna wyglądać relacja i jak powinien wyglądać seks w poradnią poradziłabym jeszcze posłuchać Pawlukiewicza, Szustaka, na youtube jest fajny kanał z konferencjami na różne tematy "Maskacjusz TV". Tak są też spoko fakt, że opieranie się tylko o kazania na Mszy może z żoną o jakiejś wspólnocie religijnej dla dorosłych, żeby spotkać się z innymi ludźmi? Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 39 Odpowiedź przez uzytkownik444 2019-12-02 20:35:59 uzytkownik444 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-01-20 Posty: 572 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Kuba3 napisał/a:Troche mnie zatkało czytając odpowiedzi. Nie wiem jak ktoś sobie wyobraża że katoliczka będzie łamać zasady religii a potem będzie szła do komunii lub do spowiedzi nieważnej bo bez chęci poprawy. To się wyklucza i dopiero jest bez logiki. Nie jesteśmy teologami i nie nam oceniać ci jest grzechem a co nie, nawet pojedyncza osoba po teologii nie powinna unosić się pycha, iż nagle pozjadala wszystkie rozumy i wie lepiej niż grono teologów interpretatorów Biblii. Święty nie jestem ale uznaje grzechu i staram się nie robić a jak już grzeszę to idę do spowiedzi z chęcią szczera poprawy. Księża grzesza? Niestety tak ale to nie upoważnia mnie do grzechu jak ktoś kradnie to i ja mogę? Tak denerwuje mnie to co robi ten kościół ale masz to wspólnota ludzi, wspólna z innymi, to spowiedź i komunia. Gdzie nam się spowiadać jak popełnię jakiś grzech ? Co mam zrobić jak chce choćby na na Wielkanoc przyjąć komunię? Jakoś nie potrafię wyrzec się kościoła jako budynku. Jakoś nie przekonuje mnie że moja spowiedź w słowach tylko do Boga w domu będzie ważna. Za czasów Jezusa sam się nikt nie rozgrzeszył jakoś, tylko mogła to zrobić drugą osobą i to ''upowazniona'' Czytalem o luteranizmie i tam pomimo że spowiedź jest powszechna to jednak ''ceremonie'' spowiedzi przeprowadza kapłan czy tam pastor. Nikt sam się nie rozgrzesza i także jest komunia. Dalego mi do prawdziwego katolika ale trochę przesada to co piszecie że taka katoliczka może olewać wszestko, sama wybierać co jest grzech a co nie i potem iść do komunii albo w ogóle nie chodzić. Lady Loka, chodząc na mszę wiedziałem jak będzie wyglądał katolicki seks bo czasem na mszy ksiądz poruszał te sprawy, odnośnie grzech pornografii nasturbacji czy ''grzmial'' ze ludzie robią z odbytu czy ust drugą pochwę. Wiedziałem że to może nie wielki grzech ale niemoralne dla nas chodzących do tego kościoła. Słyszałem to w kościele już w nastoletnim wieku i jakoś do dziś średnio mi to przyzwoite, absolutnie nie pisze że źle, ale dla mnie seks to dopochwowy, nie pod kołdrą w różnych pozycjach i jakoś dobrze mi z tym. Analnego i tak się brzydzę, może oralny ale takze zdaje sobie sprawę że nie każdej dziewczynie nawet nie katoliczce może nie odpowiadać smak czy zapach nasienia i często kobiety robią to na siłę aby zadowolić partnera więc nikt nie powiedział że taki seks byłby nawet z niewierząca. Npr też byłoby ok jakby nie można było tylko kilka dni....jak to niektórzy twierdzą. Mozilla i tak jest tylko szkoda że nie u że "może oralny". A wiesz, że to działa w dwie strony? Zrób swojej żonce raz w życiu chociaż dobrze, leniu. 40 Odpowiedź przez ala007 2019-12-02 20:52:18 ala007 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 35 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Kuba3 napisał/a:A mnie śmieszy takie podejście. Siejesz nienawiścią do instytucji do której należysz a wystąpić z niej nie chcesz i trzymasz się na siłę. Akt apostazji nie zmywa chrztu, oznacza tylko że odrzucasz instytucje kościoła i jego zasady. Póki w nim jesteś oznacza że zgadzasz się z nauką kościoła i jesteś katoliczka tylko .....zyjaca w grzechu. Przykro mi a mnie nie - gdyby wszyscy katolicy tak grzeszyli jak ja to pieklo by zamarzlo :D:D:P 41 Odpowiedź przez 12miecio12 2019-12-02 21:31:04 12miecio12 Zbanowany Nieaktywny Zawód: ksiegowy Zarejestrowany: 2019-05-30 Posty: 1,027 Wiek: 52 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Kuba jedyna rada ode mnie, masz dopiero/juz 26 lat, a wiec wiek kiedy facet najczesciej jeszcze szaleje dla seksu I swojej kobiety, dlatego jesli dzisiaj nie potrafisz swojej kobiety do tego seksu namowi wiecej niz te jej rozkladowe 10 dni w miesiacu, to pamietaj ze uplywajacego czasu nie cofniesz, skoro ty ja kochasz, ona ciebie to postaw sprawe otwarcie, niech zmieni computer bo te 10 dni to brednie, niech skonczy dziecinne szantaze o ropowiadaniu o swoim onanizmie, bo Twoj onanizm = jej kleska jako Twojej zony I kobiety, oznacza wielkie braki w seksie za ktore tylko ona odpowiada. Skoro jestescie wierzacy uswiadom jej ze najwazniejsze abyscie oboje z siebie dali wszystko aby nie doszlo do grzechu zdrady, a ty nie musial sie zaspokajac przez onanizm Z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz Tadeusz Boy-Żeleński - Słówka 42 Odpowiedź przez Kuba3 2019-12-02 21:50:43 Kuba3 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 38 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? 12miecio12 napisał/a:Kuba jedyna rada ode mnie, masz dopiero/juz 26 lat, a wiec wiek kiedy facet najczesciej jeszcze szaleje dla seksu I swojej kobiety, dlatego jesli dzisiaj nie potrafisz swojej kobiety do tego seksu namowi wiecej niz te jej rozkladowe 10 dni w miesiacu, to pamietaj ze uplywajacego czasu nie cofniesz, skoro ty ja kochasz, ona ciebie to postaw sprawe otwarcie, niech zmieni computer bo te 10 dni to brednie, niech skonczy dziecinne szantaze o ropowiadaniu o swoim onanizmie, bo Twoj onanizm = jej kleska jako Twojej zony I kobiety, oznacza wielkie braki w seksie za ktore tylko ona odpowiada. Skoro jestescie wierzacy uswiadom jej ze najwazniejsze abyscie oboje z siebie dali wszystko aby nie doszlo do grzechu zdrady, a ty nie musial sie zaspokajac przez onanizmDziękuję za merytoryczna odpowiedz. 43 Odpowiedź przez misiando 2019-12-03 18:53:32 Ostatnio edytowany przez misiando (2019-12-03 18:59:00) misiando Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-02-15 Posty: 697 Wiek: 39 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? CatLady napisał/a:Jak jest taką fanatyczną katoliczką, to powiedz jej, że to jest obowiązek żony i tyle w też nie ma prawa - jako katoliczka - wodzić Cię na pokuszenie Oooo, to dobre!A co mówi ST o dniach miesięcznych?Księga Wyjścia, rozdział 15:19 Jeżeli kobieta ma upławy, to jest krwawienie miesięczne ze swojego ciała, to pozostanie siedem dni w swojej nieczystości. Każdy, kto jej dotknie, będzie nieczysty aż do wieczora. 20 Wszystko, na czym ona się położy podczas swojej nieczystości, będzie nieczyste. Wszystko, na czym ona usiądzie, będzie nieczyste. 21 Każdy, kto dotknie jej łóżka, wypierze ubranie, wykąpie się w wodzie i będzie nieczysty aż do wieczora. 22 Każdy, kto dotknie jakiegokolwiek przedmiotu, na którym ona siedziała, wypierze ubranie, wykąpie się w wodzie i będzie nieczysty aż do wieczora. 23 Jeżeli kto dotknie się czegoś, co leżało na jej łóżku albo na przedmiocie, na którym ona siedziała, będzie nieczysty aż do the way, podobne reguły są dla wycieków z ciała, a więc nawet kataru. Czy łez A jak już mu/jej wycieki przejdą? Otóż:13 Jeżeli chory na wycieki będzie oczyszczony od wycieków, to odliczy sobie siedem dni na swoje oczyszczenie, wypierze ubranie, wykąpie ciało w wodzie żywej2 i będzie czysty. 14 Ósmego dnia weźmie dwie synogarlice albo dwa młode gołębie, pójdzie przed Pana przed wejście do Namiotu Spotkania i odda je kapłanowi. 15 Kapłan je ofiaruje: jednego jako ofiarę przebłagalną, drugiego jako ofiarę całopalną. W ten sposób kapłan dokona za niego przebłagania przed Panem za jego napisał/a:Akt apostazji nie zmywa chrztu, oznacza tylko że odrzucasz instytucje kościoła i jego zasady. Póki w nim jesteś oznacza że zgadzasz się z nauką kościoła i jesteś katoliczka tylko .....zyjaca w grzechu. Przykro miW oczach KRk raz wejdać doń nie mozna już zeń wyjść, nawet nogami do przodu? To już mafia ma liberalniejsze zasady @kuba3To, czy ją zdradzasz masturbacją, czy nie - to jest kwestia przekonań. Cudzołóstwem to nie jest na sto remNie powiem ci, co masz na ile istotne dla Ciebie są zobowiązania (wobec boga, jeśliś wierzący, i wobec żony, społeczeństwa), a na ile istotny jest dla Ciebie seks. W jak dużym stopniu może ona ustąpić dla Ciebie, być może dzięki temu sama odkrywając radość z seksu. Może warto dać jej czas? Może warto wyjaśnić, jak istotny dla Ciebie jest seks, że jest jak oddychanie, jak jedzenie?Ja, kiedy się żeniłem, sądziłem, że każda kobieta ma niskie libido i nie lubi seksu, że "przestań", że "nie", że "nie", i że "nie" to immanentna cecha kobiet, a każdy mężczyzna odwrotnie. Skutek prania mózgu i kultury. Gdyby wówczas ktoś mi wiarygodnie wyklarował, że jest inaczej - rozstałbym się w 44 Odpowiedź przez 12miecio12 2019-12-03 19:30:41 Ostatnio edytowany przez 12miecio12 (2019-12-03 19:31:32) 12miecio12 Zbanowany Nieaktywny Zawód: ksiegowy Zarejestrowany: 2019-05-30 Posty: 1,027 Wiek: 52 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Przyznam ze mnie przeraza postawa Twojej zony Kuba, bo dla mnie sytuacja, gdzie oto dwoje mlodych ludzi, wydawaloby sie szczerze sie kochajacych, I pierwsza sytuacja patowa, jakie przezywa pewnie z 80% malzenstw swiata, czyli macie roznice w potrzebach seksualnych, ona ustawia wasze wspolzycie na podstawie jakis logarytmow obliczanych w komputerze, ty idziesz jej na reke, tzn zamiast blagac o wiecej bierzesz sprawe ,, w swoje rece" I oto ona po odkryciu co sie dzieje zamiast bodaj cokolwiek szukac drogi do kompromisu, ona wytacza najciezsza artylerie, Ciebie wbija w poczucie winy I wmawia ze jestes jakims zbokiem bo to robisz, stosuje wobec Ciebie szantaz ze rozpowszechni to wsrod rodziny/znajomych, ba od razu straszy rozwodem I tonawet tym udzielanym w kurii. Powiem szczerze straszne, a zapytales jej czy to naprawde takie chrzescijanskie wynosic problem waszej sypialni do wiedzy postronnych? A czy ona zastanowila sie co osiagnie poprzez swoj rozwod, uwarunkowany Twoim ,,zboczeniem"? Uprzytomnij jej jedno, oto ty hipotetycznie decydujesz sie na jej pomysl, idziesz I prowadzisz sprawe rozwodowa, gdzie krok po kroku jest udowodnione ze ty z uwagi na niedosteczna ilosc seksu w zwiazku zaspokajarz sie sam, a ona z uwagi na te sytuacje wystepuje o rozwod ten dostaje, ty masz papiery rozwodowe, gdzie to wszystko jest dokladnie opisane = jej rozpiska wspolzycia dopuszczlne 10/30 dni obliczny komputerowo, jej brak jakichkolwiek negocjacji na temat aby to jakkolwiek zmienic, Przecie po czyms takim ona I wszystkie niewiasty z jej rodziny sa slynne w promieniu najmniej 5-ciu powiatow, od tego dnia wszyscy rodzice przestrzegaja synow, ,,tylko czasem nie umawiaj sie z zadna panna z tamtej rodziny, bo cie synku ,REKOCZYN czeka po slubie" czy ktorakolwiek z jej siostr/kuzynek znajdzie meza? A czy ona znajdzie? Nawet jak powiedzmy bedzie jakis desperate, co zycie spedzil po drugiej stronie globusa I nigdy nie slyszal o tym co ona wyrzadzila Tobie, to jakie ma gwarancje ze powiedzmy 5 dni przed jej kolejnym slubem ty mu nie podsuniesz do przeczytania swoich papierow rozwodowych? Przecie w ramach katolickiego milosierdzia masz obowiazek przestrzec blizniego co go czeka po slubie z nia Z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz Tadeusz Boy-Żeleński - Słówka 45 Odpowiedź przez Kuba3 2019-12-06 00:10:03 Kuba3 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 38 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? ala007 napisał/a:nie rozumiem dlaczego twoja malzonka uzywa kalendarzyka/komputera do ustalenia dni plodnych - w biblii nic na ten temat nie ma. Natomiast jest "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się" a takze mniej znane (nie bede sprawdzac) „Mąż i żona powinni nawzajem zaspokajać swoje potrzeby seksualne” - czyli twoja malzonka sama lamie nakazy biblijneNo właśnie, bądźcie plodni i rozmnażajcie się a antykoncepcja jest grzechem przecież płodności bo blokuje się nie przy wyliczeniu czadu niepłodnego i uprawianiu wtedy seksu nie grzeszy się bo w temu kobieta jest naturalne zablokowana, a gdy jest płodna i szukanie sposobów aby stosunek był bezpłodny jest grzechem przeciw poczęciu, blokowaniu życia. 46 Odpowiedź przez Kuba3 2019-12-06 00:17:07 Kuba3 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-11-30 Posty: 38 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? misiando napisał/a:CatLady napisał/a:Jak jest taką fanatyczną katoliczką, to powiedz jej, że to jest obowiązek żony i tyle w też nie ma prawa - jako katoliczka - wodzić Cię na pokuszenie Oooo, to dobre!A co mówi ST o dniach miesięcznych?Księga Wyjścia, rozdział 15:19 Jeżeli kobieta ma upławy, to jest krwawienie miesięczne ze swojego ciała, to pozostanie siedem dni w swojej nieczystości. Każdy, kto jej dotknie, będzie nieczysty aż do wieczora. 20 Wszystko, na czym ona się położy podczas swojej nieczystości, będzie nieczyste. Wszystko, na czym ona usiądzie, będzie nieczyste. 21 Każdy, kto dotknie jej łóżka, wypierze ubranie, wykąpie się w wodzie i będzie nieczysty aż do wieczora. 22 Każdy, kto dotknie jakiegokolwiek przedmiotu, na którym ona siedziała, wypierze ubranie, wykąpie się w wodzie i będzie nieczysty aż do wieczora. 23 Jeżeli kto dotknie się czegoś, co leżało na jej łóżku albo na przedmiocie, na którym ona siedziała, będzie nieczysty aż do the way, podobne reguły są dla wycieków z ciała, a więc nawet kataru. Czy łez A jak już mu/jej wycieki przejdą? Otóż:13 Jeżeli chory na wycieki będzie oczyszczony od wycieków, to odliczy sobie siedem dni na swoje oczyszczenie, wypierze ubranie, wykąpie ciało w wodzie żywej2 i będzie czysty. 14 Ósmego dnia weźmie dwie synogarlice albo dwa młode gołębie, pójdzie przed Pana przed wejście do Namiotu Spotkania i odda je kapłanowi. 15 Kapłan je ofiaruje: jednego jako ofiarę przebłagalną, drugiego jako ofiarę całopalną. W ten sposób kapłan dokona za niego przebłagania przed Panem za jego napisał/a:Akt apostazji nie zmywa chrztu, oznacza tylko że odrzucasz instytucje kościoła i jego zasady. Póki w nim jesteś oznacza że zgadzasz się z nauką kościoła i jesteś katoliczka tylko .....zyjaca w grzechu. Przykro miW oczach KRk raz wejdać doń nie mozna już zeń wyjść, nawet nogami do przodu? To już mafia ma liberalniejsze zasady @kuba3To, czy ją zdradzasz masturbacją, czy nie - to jest kwestia przekonań. Cudzołóstwem to nie jest na sto remNie powiem ci, co masz na ile istotne dla Ciebie są zobowiązania (wobec boga, jeśliś wierzący, i wobec żony, społeczeństwa), a na ile istotny jest dla Ciebie seks. W jak dużym stopniu może ona ustąpić dla Ciebie, być może dzięki temu sama odkrywając radość z seksu. Może warto dać jej czas? Może warto wyjaśnić, jak istotny dla Ciebie jest seks, że jest jak oddychanie, jak jedzenie?Ja, kiedy się żeniłem, sądziłem, że każda kobieta ma niskie libido i nie lubi seksu, że "przestań", że "nie", że "nie", i że "nie" to immanentna cecha kobiet, a każdy mężczyzna odwrotnie. Skutek prania mózgu i kultury. Gdyby wówczas ktoś mi wiarygodnie wyklarował, że jest inaczej - rozstałbym się w może pójść na kompromis o zaprzestac wyliczać npr. Wtedy kochamy się do woli ona zostaje w domu a mnie niestety nie stać wychować i utrzymać grupki dzieci o żonę z jednej pensji. A antykoncepcja nie chce słyszeć bo jak się wyspowiada to i tak musi obiecać poprawę i zaprzestać więc sensu nie ma. Na mój onanizm się nie zgadza bo grzesze to raz o nie idę z nią do komunii w niedzielę i uważa to za czyn chory. Zresztą mówi E pójdę do piekła i abym się zastanawil nad swoim zachowaniem 47 Odpowiedź przez scarvive 2019-12-06 22:37:24 Ostatnio edytowany przez scarvive (2019-12-06 22:39:50) scarvive Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-05-30 Posty: 120 Wiek: 43 Odp: Zdradzam poprzez onanizm?Tym tzw. prawdziwym katolikom tylko ten seks w głowie! Co post od jakiegoś nadgorliwego religijnie katolika, to problem z seksem, tak jakby ich życie kręciło się tylko wokół tego zagadnienia - antykoncepcja zło, masturbacja zło, seks oralny, analny zło - cały ten seks to to z piekła i diabelska sprawa. Klapki na oczach i tylko tak, jak ksiądz wytłumaczy. Zabawne bo ksiądz ma żyć w celibacie i nie powinien za dużo wiedzieć o tych sprawach... nawet jeżeli jakiś w tym celibacie naprawdę npr, komputery , wyliczanie dni takich, owakich - po co to wszystko, kiedy wystarczy kochać się kiedy tylko masz ochotę. Tania gumka załatwia sprawę. 48 Odpowiedź przez misiando 2019-12-07 09:33:22 misiando Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-02-15 Posty: 697 Wiek: 39 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Every sperm is sacredEvery sperm is goodSens życia wg Monty Pythona 49 Odpowiedź przez Magdalena Maria 2019-12-08 20:55:34 Magdalena Maria Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-12-08 Posty: 2 Wiek: 37 Odp: Zdradzam poprzez onanizm?Masturbacja jest normalna, nie jest niczym powinieneś czuć się źle z tym, że masz popędy, które są zupełnie naturalne. To zachowanie Twojej żony naturalne (i zdrowe) nie jest. Związek polega na dialogu i kompromisach a nie na poniżaniu drugiej osoby i wymuszaniu na niej określonych postaw. Twoje potrzeby powinny być dla Twojej Partnerki tak samo ważne jak jej są dla nad czym się powinieneś zastanowić, to czy na pewno chcesz resztę życia spędzić w związku gdzie dwie osoby mają zupełnie różne wartości. Z tego co piszesz, Twoja Partnerka nie chce zaakceptować Twoich potrzeb. Zastanów się więc czy chcesz do końca życia z nich rezygnować dla niej... 50 Odpowiedź przez uzytkownik444 2019-12-08 21:41:30 uzytkownik444 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-01-20 Posty: 572 Odp: Zdradzam poprzez onanizm? Kuba3, zadam ci pytanie, które prawdopodobnie zamknie ten wątek:Jak twoja żona osiąga orgazm? Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Timothy Jay, autor książek „Cursing in America” i „Why We Curse”, mówi, że według jego badań „„O mój Boże” jest w pierwszej dziesiątce przekleństw. Kobiety używają go pięć razy częściej niż mężczyźni”. Co dziwne, mówi Jay, badania wykazały również, że „O mój Boże” jest często eufemizmem dla czegoś innego. Gdy omawia się problemy natury seksualnej związane z lękiem przed własną płodnością nie można ich wszystkich wrzucać do tego samego worka. Brak subtelności owocuje dużymi napięciami w pożyciu seksualnym, właśnie u tych, którzy szczerze chcą, ale nie zawsze potrafią, zachowywać naukę Kościoła. Złożoną rzeczywistość życia małżeńskiego trzeba umieć niuansować. Decyzję małżonków jednoznacznego odrzucenia środków antykoncepcyjnych i życia zgodnego z ludzką naturą trzeba szczególnie uszanować i docenić. Gdy idą wytrwale „wąską drogą zbawienia”, a na tej drodze nie radzą sobie z panowaniem nad własnym ciałem i z tego powodu się nadmiernie rozbudzają, muszą mieć poczucie zrozumienia dla tego typu trudności. Gdy himalaiści zdobywają największe szczyty nie osadza się surowo ich upadków i porażek. Są one wkalkulowane w długą i trudną drogę ku górze. Ludziom tym należy się szacunek za odwagę i niezłomność. Takimi bohaterami w dzisiejszym świecie są małżonkowie katoliccy, którzy w trudzie starają się zachowywać okresową wstrzemięźliwość. Pojawienie się problemów seksualnych w tym okresie nie musi być automatycznie obciążone rangą grzechu śmiertelnego. Pomaganie małżonkom w dojrzewaniu do coraz piękniejszej miłości nie polega na formułowaniu surowych osądów moralnych, ale na wysiłku, aby zrozumieć człowieka w jego złożonej sytuacji moralnej i życzliwie towarzyszyć mu na drodze dojrzewania do świętości. Brak delikatności w obszarze życia seksualnego naznacza naukę Kościoła niepotrzebnym rygoryzmem, akurat tam, gdzie trzeba być wyrozumiałym wobec słabości tych, którzy starają się wbrew olbrzymim naciskom świata budować kulturę katolicką, i pomimo swoich słabości wiernie trwają przy Bogu. Duszpasterze muszą zdawać sobie sprawę, z tego, że życie zgodne z cyklem płodności kobiety przestaje cieszyć, gdy moralny wybór wstrzemięźliwości, czasami bardzo długiej, naznaczony jest wzrastającym poczuciem winy z powodu niemożności idealnego go zachowania. Naznaczone poczuciem winy (czasami bardzo silnym) okresy wstrzemięźliwości seksualnej – narażające małżonków na permanentnie powtarzający się grzech masturbacji, zbyt zaawansowanych pieszczot albo stosunek przerywany – podważają wartość życia zgodnego z cyklem kobiety. W imię nauki Kościoła „dziecko zostaje wylane z kąpielą”. Wybór stosowania naturalnych metod regulacji poczęć nie może rodzić poczucia popadania w grzechy ciężkie i dodatkowo obciążać moralnie. Droga ta powinna rodzić spokój sumienia i radość życia, poczucie godności wypływające ze świadomości respektowania prawa naturalnego, pomimo niedoskonałości kroczenia ku górze. Jeżeli Kościół chce bronić metod NPR, to musi rozumieć problemy małżonków rodzące się jakby „wewnątrz” tych metod, pojawiające się przy ich wiernym stosowaniu, a niekiedy niemal heroicznym trwaniu w długiej wstrzemięźliwości. Rozróżnienie – zachowania antykoncepcyjne i środki antykoncepcyjne W dzisiejszych czasach, gdy presja niechrześcijańskiej kultury idzie w kierunku masowego stosowania hormonalnych środków antykoncepcyjnych a nawet i aborcji, bardzo ważne jest, aby małżeństwa katolickie, które nie umieją sobie poradzić ze swoją seksualnością w okresie wstrzemięźliwości seksualnej zdawały sobie sprawę, że zachowania antykoncepcyjne różnią się od środków antykoncepcyjnych, a te różnią się od działań wczesnoporonnych i aborcji. Choć wspólnym mianownikiem tych metod jest dążenie do nie urodzenia się dziecka, to aborcja, spirala wewnątrzmaciczna, antykoncepcja hormonalna, prezerwatywa, stosunek przerywany lub pieszczoty doprowadzające do orgazmu bez odbycia stosunku seksualnego znacznie się od siebie różnią konsekwencjami jakie się pojawiają w życiu małżonków – zarówno szybkością niszczenia więzi małżeńskiej(stosunek przerywany może w ciągu kilku czy kilkunastu lat doprowadzić do nerwicowych bólów w podbrzuszu kobiety, a aborcja od razu doprowadzić do oziębłości seksualnej), nieodwracalnością skutków (prezerwatywa a sterylizacja), jak i mniejszą lub większą łatwością w odbudowaniu strat, które powodują (dramatyczne kryzysy wywołane zdradą małżeńską). Dlatego, choć są traktowane jako zło wymagają innego podejścia. Zachowania antykoncepcyjne (polegają na dążeniu do uzyskania satysfakcji seksualnej poza pełnym stosunkiem seksualnym przy wykorzystaniu możliwości jakie daje ciało) osłabiają relację małżeńską wprowadzając w nią pewną powierzchowność. Środki antykoncepcyjne (prezerwatywa, pigułka hormonalna) jeszcze bardziej fałszują tę relację poprzez zgodę na blokowanie lub modyfikowanie funkcji ludzkiego ciała. Pierwsze wprowadzają w kulturę chrześcijańską mniejsze lub większe zamieszanie, drugie wyprowadzają małżonków poza kulturą katolicką, w całkiem inny styl życia. Pierwsze są praktyką „miękkiego” NPR, czyli jeszcze się mieszczą w ramach stylu życia opartym na respektowaniu cyklu płodności i niepłodności kobiety; drugie są całkowitym wyjściem poza drogę prowadzącą ku dojrzałej miłości. Postawa wobec silno rozbudzających pieszczot Kochający się małżonkowie dzielą się miłością poprzez okazywanie sobie czułości, przytulanie się do siebie, pieszczenie się. Są to konieczne, normalne i spontaniczne sposoby okazywania sobie miłości, które nie zakładają same w sobie zamiaru czynienia zła. Doświadczenie pokazuje, że małżonkowie w okresie wstrzemięźliwości nie umieją często poprzestać na umiarkowanych formach wyrażania sobie miłości. Okazywanie czułości i coraz większa intymność z tym związana niosą ze sobą łatwość przekroczenia cienkiej granicy, poza którą nie umie się już zatrzymać narastającego podniecenia. W pewnym momencie pieszczot pojawia się pragnienie i decyzja przekroczenia ustalonej granicy. Czasami żona, która chciałaby, aby pieszczoty męża nie posuwały się za daleko, czuje, że sama za chwilę nie będzie już umiała ich przerwać, o ile mąż się nie zatrzyma. Innym razem mąż czuje się zachęcany przez żonę do większej bliskości, a pragnienie spełnienia jest tak silne, że nie umie zaprzestać zbliżenia. Ostatecznie niewinne przytulanie przeradza się spontanicznie w silnie rozbudzające pieszczoty, które kończą się orgazmem bez pełnego stosunku seksualnego. Wspomniane zachowania są często konsekwencją szczerego okazywania sobie miłości, które spontanicznie przerodziło się w trudne do opanowania rozbudzenie. Nie zawsze są więc podejmowane z antykoncepcyjną motywacją, co także wpływa na ich ocenę moralną. Generalnie są naturalnym pragnieniem i słabością małżeństw, które są wierne fundamentalnej kwestii, jaką jest nie stosowanie żadnych środków antykoncepcyjnych. Ich podjęcie nie niszczy płodności kobiety, nie wywołuje wczesnego poronienia. Wypływają ze słabości człowieka i wielkiej siły popędu seksualnego. Wydaje się, że mężczyźni częściej nie przeżywają wyrzutów sumienia i nie widzą nic złego w tego typu pieszczotach. U kobiet reakcje są bardziej złożone. Są kobiety, które rzeczywiście przeżywają wtedy wiele satysfakcji, u innych takie sytuacje są psychicznie trudne do zniesienia. Niekiedy nawet i fizycznie. Sposób przeżywania w dużym stopniu zależy od osobistej wrażliwości, kultury wychowania, delikatności sumienia, więzi z mężem, wzajemnego zrozumienia się, częstotliwości zbliżeń, od długości czasu ich praktykowania… Potrzeba pieszczot i reakcja na nie, sposób odbierania bodźców seksualnych, jest sprawą bardzo zindywidualizowaną. Nie da się powiedzieć konkretnie, jakich pieszczot mają małżonkowie unikać, a jakie mogą podjąć. Nie można stworzyć „katalogu pieszczot dozwolonych” . Można natomiast badać swoje sumienie i rozmawiać ze sobą o swoich odczuciach. Istotne jest, aby to sami małżonkowie we wzajemnym dialogu odkryli własną linię napięcia między takimi formami bliskości, które będą wspierały ich miłość, ale ich nie będą za bardzo rozbudzały i takim sposobem oddalenia, który pomoże im wytrwać bez rozbudzenia, ale nie zabije czułości i poczucia emocjonalnej i cielesnej bliskości. Miłość małżeńska może się spokojnie rozwijać, gdy małżonkowie będą wiedzieli, że wszystkie myśli erotyczne dotyczące współmałżonka pojawiające się w czasie zalotów i czułości nie są grzechem, ale oznaką żywych uczuć jakimi się darzą. Nie są także grzechem wzajemne czułości i pieszczoty, dające przyjemność, gdy zrodziły się one w wyniku potrzeby okazania sobie miłości. Gdyby w ich wyniku nastąpił orgazm, czego nigdy nie można z całą pewnością wykluczyć, nie należy tego zdarzenia traktować jako działania umyślnego. W tym wymiarze życia bardziej niż precyzyjne prawa i reguły potrzebna jest małżonkom wzajemna uczciwość. Bez niej nie będzie postępu na drodze czystości małżeńskiej. Silno rozbudzające pieszczoty są nieuniknione w małżeństwie, które nie jest wspólnotą ludzi idealnych. Tylko ciągłe i systematyczne przekraczanie granic, mające znamiona wybory opcji życiowej – regularnego unikania pełnego stosunku seksualnego klasyfikuje się jako grzech. Pojawiające się co jakiś czas problemy z opanowaniem zmysłów są powszechnymi problemami małżonków. Tego typu trudności przeżywają nawet najbardziej religijne i uformowane duchowo małżeństwa. Takie ujęcie daje małżonkom stosującym metody naturalnego planowania rodziny (NPR) poczucie bezpieczeństwa i sprawia, że miłość małżeńska, w najtrudniejszym dla wstrzemięźliwości okresie płodnym, może się twórczo rozwijać bez stałego poczucia bezpośredniego zagrożenia grzechem. Droga do czystości zakłada długi proces integrowania seksualności z duchowością, stopniowe pokonywanie trudności związanych z bliskością cielesną i podejmowaniem pieszczot. Trudności i porażki na drodze rozwoju można spokojnie przyjmować tylko wtedy, gdy intymną bliskość przeżywa się radośnie ze świadomością budowania więzi małżeńskiej. Kochający się małżonkowie potrafią adekwatnie ocenić czy ich intymność jest dla nich wzajemnym darem czy wyrazem egoizmu. Zależnie od tej oceny będą wiedzieli, czy mogą przyjmować komunię świętą traktując ją jako umocnienie słabych ludzi na drodze do czystości. Postawa wobec stosunku przerywanego W porównaniu z samymi zaawansowanymi pieszczotami podjęcie stosunku przerywanego wymaga świadomej decyzji, przede wszystkim ze strony męża i tym samym na nim spoczywa odpowiedzialność za jego podjęcie. Stosunek przerywany nie daje możliwości przeżycia takiego doświadczenia jedności jak w pełnym akcie seksualnym. Ważny dla budowania jedności małżeńskiej moment zespolenia zostaje zakłócony, przerwany w chwili najbardziej ważnej, u progu spełnienia i zatopienia się małżonków w sobie. Miłość nie może wybrzmieć do końca i złączyć małżonków razem. Gdy małżonkowie go praktykują wkrada się w ich relację pewne zakłamanie. Podejmując współżycie seksualne mówią sobie niewerbalnie, że tak bardzo się kochają, że już nie potrafią dłużej czekać i nie być razem ze sobą, ale w czasie współżycia oboje zastanawiają się kiedy przerwać tworzącą się jedność. Stosunek przerywany to problem fałszywej relacji, wysyłania sobie sprzecznych komunikatów: „chcę stworzyć z Tobą głęboką relację, być z Tobą najbliżej jak to możliwe” a równocześnie: „chcę przerwać budującą się jedność, nie chcę Ci się oddać do końca” – ta sprzeczność wysyłanych komunikatów nie zawsze jest uświadomiona, ale dobrze wyczuwana jako coś kłamliwego. Odbija się na codziennej relacji małżeńskiej, w podobny sposób jak wtedy, gdy małżonkowie zapewniają siebie o swojej miłości, a równocześnie są dla siebie złośliwi. Wysyłanie sobie sprzecznych komunikatów burzy zaufanie, męczą psychicznie. Mężczyźni bardzo często nie widzą związku między niechęcią żony do współżycia seksualnego a praktykowaniem stosunku seksualnego. Mężczyzna ma subiektywne odczucie, że nic złego nie robi kobiecie, nie szkodzi jej. Jest przy tym zadowolony ze swojej męskości, ponieważ taki stosunek jest jego działaniem i to on jest odpowiedzialny za właściwy moment wycofania4. Obu stronom stosunek przerywany wydaje się najprostszym sposobem radzenia sobie z płodnością bez bezpośredniej ingerencji w funkcjonowanie organizmu kobiety. Jednak dla kobiet jest on większym problemem. Bardzo często jego praktykowanie zniechęca kobiety do współżycia seksualnego, ponieważ nie pozwala na nawiązanie i pogłębienie międzyosobowej relacji. Po za tym jest to najmniej skuteczna metoda uniknięcia poczęcia dziecka. U świadomych tego kobiet po takim współżyciu zostaje poczucie niepewności czy przypadkiem nie doszło do zapłodnienia? Stres oczekiwania na miesiączkę – objawu nie zajścia w ciążę, odbiera wielu kobietom radość z takich chwil bliskości. Stosunek przerywany jako zachowanie przeszkadzające w tworzeniu się więzi i równocześnie mało skuteczny sposób zabezpieczenia się przed nieplanowaną ciążą może zrodzić u niektórych osób neurotyczny niepokój , impotencję, oziębłość seksualną, zanik orgazmu, przedwczesną ejakulację . Istnieje nieuświadomiony związek między praktykowaniem stosunku seksualnego a drażliwością, wrogim nastawieniem małżonków do siebie. Gdy rozpoczęte pieszczoty (dobre i potrzebne małżonkom) posuwają się coraz dalej wbrew woli jednego z małżonków aż kończą się stosunkiem przerywanym, ważne jest, aby żona w odpowiednim czasie porozmawiała z mężem, aby próbowała odwieść go od takiej praktyki i ustalić bezpieczne granice bliskości. Nie musi bezpośrednio przed samym stosunkiem przerywanym zaznaczać sprzeciw wobec takiego zachowania lub wycofywać się ze współżycia seksualnego . Jej wewnętrzna niezgoda na takie zachowanie nie powinna przerodzić się w pasywność, sztywność w zachowaniu seksualnym (byłyby to zachowania nienormalne u kochających się osób), pozbawianie się przyjemności seksualnej. Akt moralny – wewnętrznej niezgody – nie ma nic wspólnego z niechęcią do seksu jako takiego. Seks analny rozumiany jako wniknięcie członka do odbytu nie jest normalnym aktem seksualnym. Takie zachowania nie budują więzi małżeńskiej i są szkodliwe dla zdrowia (np. uszkodzenia, które sprzyjają zakażeniom). Fizjologia układu pokarmowego nie jest przystosowana do współżycia seksualnego. Mężowie nie mają prawa domagać się od żon takiego sposobu współżycia. Przekroczenie granicy ciała Małżonkowie mogą wejść w bardzo głęboką relację ze sobą w czasie aktu seksualnego, gdy szanują swoją cielesność – gdy szukają i używają przyjemności wykorzystując naturalne właściwości ludzkiego ciała – „tego, co ja przez moje ciało mogę zaoferować małżonkowi, i tego, co on swoim ciałem może mi ofiarować”. Granica ta jest przekroczona ze szkodą dla więzi małżeńskiej, gdy małżonkowie zaczynają stosować różnego typu stymulatory: pierścienie wydłużające erekcję, kuleczki dopochwowe, środki chemiczne wzmacniające podniecenie, itp. Pomysły te mają na celu sztucznie wywołać i spotęgować przyjemność, umożliwić czerpanie jej więcej niż daje cielesność dwóch kochających się osób, jakby na siłę „wycisnąć” ją ze swoich ciał. itp. Ten sam problem – wyjścia poza swoją cielesność – ujawnia się, gdy małżonkowie używają środków antykoncepcyjnych, czyli dążą do współżycia seksualnego kwestionując sensowność cyklu płodności i ingerując w płodność pary małżeńskiej – a więc w jeszcze inny sposób negując uwarunkowania ludzkiego ciała. Szacunek dla ludzkiej fizjologii oznacza także uznanie funkcyjności i celowości różnych części ciała człowieka. Cała przestrzeń ciała jest miejscem właściwym do pieszczenia, całowania i rozbudzania, ale właściwy akt seksualny, uzasadniony fizjologicznie, odbywa się tylko poprzez wniknięcie męskiego członka do narządów rodnych kobiety i wytrysk w pochwie. Taka definicja pełnego aktu małżeńskiego jest w dzisiejszych czasach potrzebna, ponieważ „rynek seksualny” proponuje bardzo różne sposoby zaspokojenia seksualnego. Ponieważ narządy rodne kobiety są naturalnym, zgodnym z fizjologią, miejscem złożenia nasienia, to wszelkie pieszczoty, które kończą się wytryskiem spermy w ustach (świadomie, a nie w wyniku błędu w komunikacji w czasie pieszczot) lub w odbycie kobiety są traktowane jako zachowania nie naturalne, i tym samym szkodzące budowaniu więzi małżeńskiej. Gdy małżonkowie wejdą na taką drogę – nie respektowania swojej cielesności – zaczną staczać się po równi pochyłej. Ciągle niezaspokojeni będą niebezpiecznie instrumentalizować i banalizować akt małżeński kosztem zanikania prawdziwej, głębokiej więzi. Troska o przyjemność nie będzie już darem jednej osoby dla drugiej, ale techniką wzajemnego rozbudzania się przy pomocy ciała drugiej osoby. Prawdziwą, ludzką więź buduje się, gdy obdarza się drugą osobę przyjemnością, ale w granicach wyznaczonych przez naturę, przez ludzką cielesność, zgodnie z fizjologią i anatomią człowieka. W tych naturalnych «ramach ciała» więź małżeńska dojrzewa do coraz piękniejszej miłości, daru z siebie. Ramy te tworzą one równocześnie naturalną ochronę przed uruchomieniem mechanizmów zagrażających międzyludzkiej miłości i godności człowieka. Refleksja nad fizjologią ludzkiego ciała jest także punktem wyjścia do zrozumienia problemu sztucznej inseminacji lub metody in vitro. Postawa wobec prezerwatywy Zgoda na użycie prezerwatywy jest już przekroczeniem granicy ludzkiego ciała. Dokonuje swoistej inicjacji w mentalność, której źródło jest odległe od Ewangelii. Decyzja jej użycia nie rodzi się pod wpływem chwili, impulsu, ale jest podjęta w pełni świadomie, z namysłem, staje się wybraną i zaplanowaną opcją życiową. Z tego powodu większa jest odpowiedzialność człowieka za swoją decyzję. Małżonkowie decydują się zbudować sztuczną, zewnętrzną barierę między sobą. Bariera ta osłabia więź między nimi, wytwarza pewien dystans, uniemożliwia pełne spotkanie się osób i rzeczywistą komunię ich ciał. Założenie prezerwatywy odpowiednio wcześniej, kontrolowanie przebiegu aktu seksualnego, konieczność szybkiego zakończenia współżycia w celu jej bezpiecznego zdjęcia – ingeruje w dynamikę tworzącej się intymnej relacji. Prezerwatywa przeszkadza, pozbawia pełnej przyjemności, uniemożliwia dłuższe trwanie razem w miłosnym zespoleniu. Mówiąc o tworzeniu relacji – „byciu ze sobą do końca”, „pełnym oddaniu się w darze”, „doświadczeniu jedności” – warto zwrócić uwagę, że to „oddawanie się w darze” obejmuje także ciało z jego reakcjami fizjologicznymi. Dzisiaj już wiemy, że w spermie a męskiej znajdują się hormony stabilizujące psychikę kobiety, działające antydepresyjnie, mające wpływ na poczucie szczęścia, przypływ energii i optymizmu u żony. Ponadto nasienie ochrania przed rakiem piersi, wpływa na piękno cery kobiety, przygotowuje organizm matki do tolerowania odrębności tkankowej poczętego dziecka . Mąż, który kocha żonę oddaje się jej cały zgodnie z procesami, które zachodzą w jego męskim ciele. Żona zaś w pełni przyjmuje mężczyznę, gdy pozwala jego ciału wniknąć do końca w jej ciało. Gdy małżonek chce używać prezerwatywy, to strona nie zgadzająca się na nią ma moralny obowiązek zaznaczyć wyraźnie swój sprzeciw dla takiej formy współżycia. Ważne jest, aby małżonek usłyszał wyraźny, negatywny komunikat, że takiego sposobu współżycia druga strona nie tylko nie chce podejmować, ale że się jemu sprzeciwia. Nie chodzi tu o manifestację gniewu, radykalną odmowę współżycia, ale o korzystanie z prawa każdego człowieka, także katolika do mówienia o swoich odczuciach i poglądach nawet wtedy, gdy nie podobają się one drugiej stronie, czy w pewien sposób ją ranią. Katolik ma prawo wyraźnie sprzeciwić się czemuś co mu przeszkadza w życiu, mieć swoje preferencje i wymagania odnośnie współżycia seksualnego. Mówienie o trudnych sprawach jest uczciwsze niż unikanie drażliwego tematu i „zamiatanie śmieci pod dywan”. Gdy po tak jasnym sprzeciwie małżonek dalej dąży do współżycia z prezerwatywą mamy już do czynienia z sytuacją nie liczenia się z wolą drugiej strony, wywieraniem presji a może nawet i przymusu. Wiadomo już, że nie chodzi o miłość, która przecież wymaga szacunku dla oczekiwań drugiej strony i liczenia się z jej wolą i upodobaniami. Wyrażenie sprzeciwu i brak jego respektowania tworzy całkiem nową sytuację moralną. Osoba współżyjąca seksualne pod presją lub przymusem nawet gdy się zgadza na takie współżycie nie jest już osobą wolną, w pełni odpowiedzialną za wytworzoną sytuację. Dwie sytuacje – praktykowania stosunku przerywanego i używania prezerwatywy – można porównać do sytuacji znanej w każdym domu. W ciągu dnia domownicy zostawiają swoje rzeczy nie na swoim miejscu, co sprawia, że bałagan staje się coraz większy. Osoba bardziej lubiąca porządek, coraz bardziej męczy się w narastającym bałaganie, wewnętrznie nie zgadza się na niego. Każdy jednak do jakiegoś stopnia potrafi tolerować brak porządku. Gdy wspomina o konieczności posprzątania domu nie stawia tej sprawy kategorycznie. Tolerować nie oznacza przyzwalać, zgadzać się czy akceptować. To pojęcie nie ma znaczenia pozytywnego (nadanego przez współczesną kulturę, która czyni z tolerancji podstawową cnotę moralną), ale uznanie stanu tymczasowego, który w przyszłości będzie chciało się zmienić spokojnie szukając odpowiednich sposobów dotarcia do współmałżonka. Gdy jednak bałagan przekracza już pewne granice osoba wrażliwa nie chce już w takim bałaganie żyć i ma prawo do bardziej stanowczego i jednoznacznego domagania się posprzątania. Dlatego coraz wyraźniej zaznacza swoją wolę życia w czystym mieszkaniu. Tolerowanie tak dużego bałaganu nie ma już dla niej sensu. Konieczne jest jak najszybsze posprzątanie domu i przywrócenie przynajmniej względnej czystości. Postawa wobec środków wczesnoporonnych Pigułka antykoncepcyjna jeszcze skuteczniej (choć w sposób bardziej ukryty, bo niewidoczny na zewnątrz) wprowadza w niechrześcijańską kulturę – wyraźnie narusza integralność ludzkiego ciała. Decyzja jej używania rodzi konieczność regularnego jej stosowania, zmienia rozumienie ciała ludzkiego, jest przyzwoleniem na modyfikację ludzkiej natury stworzonej przez Boga, a tym samym zakwestionowaniem mądrości i miłości Stwórcy. U niektórych kobiet powoduje poważne zagrożenie zdrowia . Skuteczna tabletka antykoncepcyjna ingeruje w całe środowisko, w którym rodzi się życie. Jej działanie w zamierzeniu twórców jest zarówno antykoncepcyjne jak i wczesnoporonne. W cieszącej się uznaniem środowisk medycznych książce Antykoncepcja, autorzy Darney opisują działanie pigułki antykoncepcyjnej: „preparaty złożone zapobiegają jajeczkowaniu, hamując wydzielanie gonadotropin w mechanizmie oddziaływania zarówno na przysadkę, jak i na ośrodki podwzgórzowe. Znajdujący się w DTA progestagan przede wszystkim tłumi wydzielanie lutropiny (LH), przez co zapobiega jajeczkowaniu, natomiast estrogen hamuje wydzielanie folitropiny (FSH) i zapobiega rozwojowi dominującego pęcherzyka. (…) Składowa progestagenowa złożonych środków antykoncepcyjnych powoduje przemianę doczesnową endometrium i zanik jego gruczołów, w związku z czym zagnieżdżenie się komórki jajowej w tak zmienionej błonie śluzowej macicy jest niemożliwe. Śluz szyjkowy staje się gęsty i nieprzepuszczalny dla plemników. Możliwe także, że wpływ progestagenów na wydzielanie gruczołów w błonie śluzowej i perystaltykę jajowodów stanowi dodatkowy mechanizm zapobiegający zapłodnieniu. Nawet jeżeli pomimo stosowania preparatów złożonych w organizmie kobiety zachowa się szczątkowa aktywność pęcherzyków jajnikowych (szczególnie preparatów o mniejszych dawkach hormonów), powyższe mechanizmy zapewniają zadowalającą skuteczność antykoncepcyjną” . Kościół jasno nakreśla granice, których absolutnie nie wolno przekroczyć. Nie można się zgodzić na nieuporządkowane moralnie współżycie seksualne wtedy, gdy strona dążąca do ubezpłodnienia aktu seksualnego używa środków, które mogą wywołać poronienie. „Gdy ma miejsce użycie środków wczesnoporonnych, współudział w grzechu nie jest nigdy dopuszczalny”. Uwaga ta dotyczy pigułek antykoncepcyjnych, spirali wewnątrzmacicznej, pigułki po stosunku. Informacja o wczesnoporonnym działaniu pigułek hormonalnych nie oznacza, że do poronienia zawsze dochodzi, ale że taka możliwość istnieje i jest przewidywana przez producentów antykoncepcji, aby oferowany przez nich produkt miał wymaganą skuteczność. Zwiększone prawdopodobieństwo wywołania poronienia (nieliczne badania mówią o 10-25% przypadków ) nie upoważnia do stwierdzenia, że w konkretnym przypadku danej pary, poronienie na pewno miało miejsce i na podstawie takiego przypuszczenia wyrokowanie dokonania aborcji. Nikt nie jest w stanie określić czy u danej pary miało miejsce poronienie w wyniku zażywania środków antykoncepcyjnych, ponieważ to co się dzieje w układzie rodnym żony jest w praktyce bardzo trudne do ustalenia. W dużym stopniu zależy od zażywanej dawki (im mniejsza, tym bardziej bezpieczna dla zdrowia, ale za to dająca mniejszą pewność zablokowania owulacji), od indywidualnych właściwości organizmu (masy ciała, ogólnego stanu zdrowia, płodności…), czasu stosowania środków antykoncepcyjnych (czym dłuższy tym większe prawdopodobieństwo zaistnienia możliwości wywołania poronienia). Prawda o konsekwencjach zostaje tajemnicą znaną tylko Bogu. Małżeństwa, które nie wiedziały o takim działaniu popularnych pigułek antykoncepcyjnych nie powinny się winić, że mogło nastąpić wczesne poronienie, ale zdając już sobie sprawę z takiego zagrożenia powinny od razu, jednoznacznie odrzucić te środki, aby już więcej nie ryzykować tak smutnego finału ich miłości. Spirala wewnątrzmaciczna Założenie spirali wewnątrzmacicznej jednoznacznie wyklucza możliwość podjęcia współżycia przez męża w okresie płodnym, ponieważ może skończyć się ono wczesnym poronieniem. Nawet jeżeli wydzielane przez nią hormony nie dopuszczają do zapłodnienia jest ona założona w tym celu, aby w przypadku poczęcia dziecka zarodek nie mógł się zagnieździć w endometrium. Bardzo często, gdzieś na dnie świadomości kobiety, która ją założyła, tli się myśl, że spirala niszczy życie poczętej już istoty ludzkiej. Najczęściej nie jest to myśl na tyle wyraźna, aby wzbudzić decyzję jej usunięcia. Myśl ta jednak drąży psychikę wywołując nerwowość, niepokój, drażliwość, a nawet i niechęć do współżycia seksualnego. Przed sumieniem, nawet zagłuszanym, nie można uciec. Odmowa rozgrzeszenia kobiecie mającej założoną spiralę jest sposobem uświadomienia jej trudnej do przyjęcia prawdy. Znalazła się w sytuacji, która wymaga jednoznacznych rozstrzygnięć. Powinna jak najszybciej udać się do ginekologa i usunąć śmiercionośny przedmiot. Wiele kobiet z takim problemem odwleka taką decyzję o wiele miesięcy, ponieważ lęk przed poczęciem jest u nich silniejszy i bardziej dla nich realny niż świadomość, że w ich ciele dokonuje się wczesne poronienie. Małżeństwa decydujące się na takie rozwiązanie nie znają i często nie chcą poznać naturalnych metod planowania dzietności. Rodzi, to bardzo trudną sytuację moralną. Trzeba obiektywnie stwierdzić, że w porównaniu do metod wczesnoporonnych stosowanie prezerwatywy jest mniejszym złem fizycznym. Nie oznacza, to jednak, że znika wówczas problem moralny i że nie należy dążyć do uniknięcia także tego zła moralnego jakie jest związane z użyciem prezerwatywy. Dlatego prezerwatywę można w takiej sytuacji tolerować takie rozwiązanie, tymczasowe, warunkowe i wyjątkowe. Takie rozwiązanie jest możliwe dla małżonków, którzy uświadomieni o złu metod wczesnoporonnych są gotowi zrezygnować z nich, ale nie chcą lub nie umieją jeszcze zrezygnować z antykoncepcji. Tę skomplikowaną sytuację moralną wyjaśnia papież Paweł VI w encyklice Humanae vitae: „W rzeczywistości (…) chociaż wolno niekiedy tolerować mniejsze zło moralne dla uniknięcia jakiegoś zła większego lub dla osiągnięcia większego dobra, to jednak nigdy nie wolno, nawet dla najpoważniejszych przyczyn, czynić zła, aby wynikło z niego dobro” (HV 14). Papież dokonuje ważnego rozgraniczenia między tolerowaniem mniejszego zła (czasami wolno to czynić, gdy się ocenia, że brak tej tolerancji wyrządzi ludziom jeszcze większą krzywdę lub bez niej nie osiągnie się większego dobra) a czynieniem zła w przeświadczeniu, że to zło wyda dobre owoce. Można więc tolerować używanie środka stricte antykoncepcyjnego, gdy nie widać możliwości naprawy tej sytuacji a jego zakazanie sprawiło by, że małżonkowie nadal stosowaliby środki wczesnoporonne. Tolerowanie złego wyboru jakim jest antykoncepcja, a zarazem lepszego wyboru niż środki wczesnoporonne daje szansę kontynuowania dialogu z małżonkami. Świadomość gradacji zła chroni przed jednolitym ocenianiem każdego objawu nieczystości w pożyciu małżeńskim. Dostrzegając ważne rozróżnienie trzeba jednak pamiętać, że „pozostaje jednak zawsze prawdą, że istotna i decydująca różnica zachodzi między grzechem, który niszczy miłość a grzechem, który nie zabija życia nadprzyrodzonego: pomiędzy życiem i śmiercią nie ma drogi pośredniej” . Ta uwaga jest bardzo ważna, ponieważ uświadomienie sobie gradacji grzechów seksualnych nie zawsze pomaga w polepszeniu relacji między małżonkami, ponieważ rodzi pokusę wyboru grzechów mniej szkodliwych. Takie myślenie ma w sobie pewną przewrotność, która osłabia drogę małżonków ku pełnej czystości i świętości. Idąc razem ku Bogu nie mają się zastanawiać nad możliwościami wyboru mniejszego zła, ale nad wyborem jeszcze większego dobra. Miłość nie zastanawia się jakie zło jest lepiej popełnić, ale co zrobić, aby wzrastać w dobru. Nie można ulec minimalistycznemu myśleniu. Trzeba zdawać sobie sprawę, że każdy grzech nawet najmniejszy jest wyborem drogi w kierunku przeciwnym woli Bożej, jest jakimś odsunięciem się od Niego. Każdy zaś wybór dobra jest przybliżeniem się do Boga i dlatego o takie wybory warto się troszczyć. Każdy z nas powinien pytać się podobnie jak ewangeliczny młodzieniec Jezusa: „co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne” (Mt 19, 16) Współudział w grzechu współmałżonka – gdy w małżeństwie istnieje różnica poglądów Wiele osób pragnie uporządkować współżycie seksualne zgodnie ze swoim sumieniem, ale ich sytuację komplikuje fakt, że współmałżonek nie chce lub nie umie dostosować swojego życia do wskazań Kościoła. Przyczyną bywa inny światopogląd, różnice w wychowaniu, dojrzałości duchowej, moralnej, psychoseksualnej, także trudne sytuacje, którym nie umie się sprostać. Byłoby wspaniale gdyby małżonkowie równomiernie dojrzewali, duchowo i moralnie, mieli takie same poglądy, wrażliwość. Jest to jednak tylko postulat idealistyczny. Papież Jan Paweł II stojąc na gruncie realizmu stwierdza: „Trzeba zdawać sobie także sprawę, że w tę intymną więź małżeńską wchodzi wola dwojga osób, które są jednak powołane do zgodności w myśleniu i postępowaniu. Wymaga to nie mało cierpliwości, uczucia i czasu” . Jeżeli zgodności w myśleniu nie można osiągnąć natychmiast, to tym bardziej nie można natychmiast osiągnąć postępowania zgodnego ze sumieniem chrześcijańskim. Okres uzdrowienia pożycia małżeńskiego może trwać bardzo długo, gdy współmałżonek nie chce zrezygnować ze swoich poglądów, nie ma odpowiedniej kultury uzdolniającej go do moralnego życia. Tą delikatną sytuację moralną wyjaśnia papież Pius XI: „Wie także doskonale Kościół święty, że nieraz jedno z małżonków raczej znosi, niż popełnia grzech, zezwalając wbrew własnej woli, z ważnego na ogół powodu, na naruszenie właściwego porządku. W takim wypadku jest ta strona bez winy, byleby nie zaniedbała obowiązku miłości bliźniego i byle starała się drugą stronę odwieść od grzechu” . Punktem wyjścia naszej refleksji jest oczywista prawda, że podjęcie współżycia seksualnego zgodnego z sumieniem ukształtowanym przez naukę Kościoła zależy od współpracy z łaską Bożą dwóch osób — męża i żony. Gdy jeden z małżonków nie chce powstrzymać się od czynów niesprzyjających budowaniu więzi poprzez seksualność, to ten drugi, zgadzając się na nieuporządkowane współżycie przeżywa winę moralną. W odczuciu strony, której sumienie dostrzega zło (która chce piękniej współżyć) zgoda na czyny nieuporządkowane moralnie jest nie tylko zgodą na grzech współmałżonka, ale także współuczestnictwem w jego grzechu, który obciąża jej sumienie. Dlatego przeżywa często dylemat moralny odnośnie swojego zachowania. Z jednej strony nie chce uczestniczyć w grzechu, ale z drugiej strony zdaje sobie sprawę, że ciągłe odmawiając bliskości cielesnej pozbawia i siebie i współmałżonka dobra właściwego dla małżeństwa. Nie do zniesienia byłaby sytuacja, gdyby upór w grzechu jednego małżonka i lekceważenie przez niego wymagań etycznych obciążał przez lata sumienie drugiego, albo uniemożliwiał mu radość intymności, bliskość cielesną, pieszczoty i współżycie seksualne. Taki konflikt mógłby dojść do dramatycznych rozmiarów, gdy z jednej strony wzmagałaby się presja do rozpoczęcia zaniedbanego współżycia seksualnego, a z drugiej strony narastałby coraz większy opór przed jego podjęciem i coraz ostrzejsza jego odmowa. Nie zawsze da się zastosować alternatywę – albo w pełni uporządkowane współżycie seksualne albo abstynencja do czasu zaakceptowania warunku normalnego współżycia seksualnego. Takie jednoznaczne rozwiązanie ma tylko pozory ortodoksji katolickiej. Nie jest ono bezpieczne dla małżeństwa, które wspólnym wysiłkiem i z pomocą Bożej łaski dorasta do bardziej świętego i czystego pożycia seksualnego. Warunki podjęcia współdziałania w grzechu współmałżonka Kościół pozwala na podjęcie nieuporządkowanego moralnie współżycia seksualnego osobie, która ma świadomość zła takiego współżycia. Jej działanie definiuje jako „świadome i wolne współdziałanie w grzechu współmałżonka, który dobrowolnie i z rozmysłem powoduje ubezpłodnienie jednoczącego aktu małżeńskiego” . Podjęcie nieuporządkowanego współżycia seksualnego nie oznacza, że można się zgodzić na każdy sposób ubezpłodnienia (co już zostało wyjaśnione). Poza tym trzeba jeszcze spełnić kilka ściśle określonych warunków. Wtedy pomimo wyrażenia zgody na nieuporządkowane współżycie seksualne nie popełnia się grzechu. Nie trzeba się z tego faktu spowiadać i można bez żadnych wątpliwości przystępować do Komunii św. Takie „współdziałanie może być godziwe, kiedy zachodzą równocześnie trzy warunki: 1. Działanie małżonka współdziałającego nie jest samo w sobie niegodziwe; 2. Istnieją proporcjonalnie poważne motywy dla podjęcia współdziałania w grzechu współmałżonka; 3. Próbuje się pomóc współmałżonkowi (cierpliwie, przez modlitwę, z miłością, przez dialog; nie koniecznie w tym momencie ani przy każdej sposobności) aby zaprzestał takiego postępowania” . Zasady te nie obowiązują, gdy małżonek stosuje środki wczesnoporonne. Wtedy współudział jest wykluczony. W instrukcji nie chodzi o zaakceptowanie dwuznacznej sytuacji, o uczynienie grzechów dozwolonymi, przynajmniej w pewnych sytuacjach. Zła nigdy nie można zaakceptować, ponieważ skutki takiego współżycia mogą, w którymś momencie zagrozić rozwojowi miłości małżeńskiej, wydać złe owoce. Są małżeństwa, które łagodnie przeżywają różnice w podejściu do życia seksualnego. Dzieje się tak najczęściej, gdy obie strony czują się kochane i usatysfakcjonowane. Bywa jednak i tak, że w którymś momencie jedna strona odkryje, że jest wykorzystywana, przestaje wierzyć zapewnieniom o miłości, wyraźniej niż dotychczas dostrzega egoizm współmałżonka. Bardzo często jakieś konfliktowe wydarzenia stają się katalizatorem długo zbierających wątpliwości i żalów i nagle rzucają nowe światło na interpretację miłosnej historii. Człowiek czuje się oszukany, widzi wyraźnie, że poświęcał się z miłości do współmałżonka, który tego poświęcenia nie był aż tak warty. W innych przypadkach zachowania, które dla jednego małżonka są pożądane i dobre u drugiego mogą rodzić upokorzenie, ból; być subiektywnie przeżywane jako wymuszenie. Niewłaściwe współżycie pozostawia czasami po sobie smutek, żal, oddalenie, oziębłość seksualną, nerwicę, często wyzwala płacz. Są to najczęściej przeżycia kobiet, krzywdzonych przez mężów, którzy na dodatek nie widzą problemu i nie rozumieją przyczyn reakcji żony. Nie można wtedy od kobiety wymagać, aby godziła się na współżycie, które nie daje jej szczęścia, a jest dla niej oznaką egoizmu mężczyzny. Nie można też łatwo usprawiedliwić błędów mężczyzny, który w wielu przypadkach powinien bardziej troszczyć się o dobro żony. Omawiamy tu jednak sytuację, gdy małżonek, który pozbawia akt seksualny płodności nie stosuje przymusu i przemocy, jest normalnym człowiekiem, który kocha, troszczy się o małżeństwo, dba o zaspokojenie potrzeb seksualnych współmałżonka. Może nawet robi to co uważa za słuszne i dobre dla małżeństwa. Zdarza się, że świadomość prawie ciągłego życia w grzechu i oddalenia od Boga, np. z winy męża nadmiernie aktywnego seksualnie, wzmaga agresję i złość do niego, przyczyniając się do jeszcze większego zaognienia konfliktu. Zdjęcie odpowiedzialności moralnej z żony przyzwalającej na nieuporządkowane współżycie seksualne pozwala jej spokojniej popatrzeć na problem, z którym nie może sobie aktualnie poradzić. W wielu przypadkach okazuje się, że takie uwolnienie od winy moralnej pozwala jej dostrzec wiele dobra w mężu, zobiektywizować bilans smutków i radości wspólnego życia. Umożliwia kochanie niedojrzałego mężczyzny z jego seksualnością, ale także pozwala żonie cieszyć się własną przyjemnością doznawaną w czasie nieuporządkowanego współżycia seksualnego, pragnąć jej i jej poszukiwać. Kobieta odzyskuje siłę, aby spokojnie dążyć do zmiany w poczuciu miłości Boga, realizować swoje pragnienia seksualne i żyć z nadzieją na znalezienie, z Bożą pomocą, dobrego rozwiązania. Warto dostrzec różnicę, że czymś innym jest nie chcieć np. stosunku przerywanego, a czymś innym jest nie chcieć miłości, intymności, przyjemności, współżycia seksualnego. Można nie chcieć zła moralnego w pożyciu seksualnym, ale równocześnie kochać małżonka i pragnąć z nim współżyć seksualnie. Właśnie taka sytuacja jest przedmiotem naszej refleksji moralnej. Nie przypadkowo wspomniany dokument odróżnia współdziałanie w grzechu od przemocy lub przymusu ze strony jednego z małżonków, czemu drugi faktycznie nie może lub nie ma siły się sprzeciwić. W przypadku przymusu, który doświadcza jeden ze współmałżonków, sytuacja jest jasna moralnie. Brak wolności u ofiary agresji uniemożliwia popełnienie przez nią grzechu, np. pijany mąż przymusza żonę do współżycia. W tym przypadku trudno mówić o miłości, o radości ze współżycia seksualnego. Natomiast współdziałanie ma miejsce wtedy, gdy strona o wrażliwym sumieniu pomimo nieładu moralnego w sferze seksualnej kocha współmałżonka, chce współżycia seksualnego z nim, czerpie z tego współżycia wiele miłości i zadowolenia. Vademecum zwraca także uwagę na fakt, że motywy podjęcia współdziałania, nieuporządkowanego moralnie powinny być proporcjonalnie poważne. Stwierdzenie to oznacza, że nie każda sytuacja pozwala na wyrażenie zgody na współżycie ubezpładniające akt seksualny. Bez tego kryterium każda usilna prośba odbycia nieuporządkowanego moralnie stosunku seksualnego byłaby usprawiedliwiona. Byłoby szkodliwe sporządzenie listy «poważnych motywów», wystarczających dla podjęcia zgody na czyny nieuporządkowane moralnie. Niektórzy by chcieli sięgać po taką instrukcję dotyczącą wszystkich małżeństw bez wyjątku, która byłaby maksymalnie obiektywną wskazówką moralną. Kościół daje drogowskaz: małżonkowie powinni dążyć do tego, aby akt seksualny nie odbywał się kosztem eliminacji płodności, a regulacja dzietności powinna odbywać się poprzez wykorzystanie do współżycia dni niepłodnych w cyklu kobiety. Małżonkowie powinni dążyć do pełnego aktu seksualnego i o takie współżycie się obopólnie starać. Akt małżeński powinien być aktem miłości. Natomiast droga dorastania ku temu wyzwaniu u małżonków jest tak różna jak różni są ludzie. Pojęcie „proporcjonalnie poważne motywy” pozwala uwzględnić złożoność problemów poszczególnych małżeństw W jednym małżeństwie dłuższy brak współżycia seksualnego będzie znoszony cierpliwie, w innym stanie się zarzewiem ciągłych kłótni i żalów, trudnych do wytrzymania. W jednym małżeństwie trzecie dziecko będzie przyjęte z radością, w innym wywoła paraliżujący strach uniemożliwiający podjęcie pełnego aktu małżeńskiego. Utrata pracy może u jednego małżonka wzbudzić mobilizację do walki i nie odbije się na pożyciu seksualnym, u drugiego wywoła silny stres, który będzie odreagowywany przez seksualność. W jednym małżeństwie niechęć żony do współżycia będzie przyjęta ze zrozumieniem ze strony męża, w innym związku paranoidalny mąż będzie podejrzewał żonę o zdradę. Bardzo często małżonkowie spotykając się po długiej rozłące (np. z powodu pracy za granicą) będą dążyć do szybkiego zbliżenia seksualnego, którego nie umieją i nie chcą już dłużej odkładać. Dlatego w Vademecum użyte jest sformułowanie „proporcjonalnie poważne motywy”, czyli motywy, które nie są tak samo poważne dla wszystkich ludzi, ale poważne dla poszczególnych małżonków. Weryfikowanie swoich intencji jest ciągłym zadaniem małżonka chcącego uporządkować sferę seksualną w małżeństwie. Może on uznać, że grzeszny styl życia jest też dla niego wygodny. Dlatego niezbędne jest trzecie kryterium, którego zachowanie wytycza kierunek ludzkich dążeń, oczyszcza intencję wyrażenia zgody na współżycie, uwiarygodnia szczerość stosowania wcześniejszych kryteriów. Trzecie kryterium nakazuje szukania rozwiązań zmierzających do zaprzestania współżycia nieuporządkowanego moralnie. Tylko w dialogu małżonkowie mogą otworzyć się na przedstawiane racje, zrozumieć drugą stronę, wyrazić swoje potrzeby, przekonywać się wzajemnie. Trzecie kryterium zakłada, że do moralnego uzdrowienia współżycia małżeńskiego nie dochodzi się od razu. Potrzeba czasu, cierpliwości, dojrzewania. Różnice w rozwoju duchowym, moralnym i psychoseksualnym małżonków czasami są bardzo duże i niemożliwe do rozwiązania w krótkim okresie czasu. Nie zawsze małżonkowie umieją rozmawiać o swoich intymnych przeżyciach, obrażają się na siebie, nie nabyli języka uzdalniającego ich do szczerej i twórczej rozmowy, nie mówiąc już o woli słuchania siebie. Gdy podjęcie rozmowy wydaje się zbyt trudne trzeba modlić się za współmałżonka i uczyć się go kochać. Bez miłości i wzajemnej troski o udane współżycie seksualne rozmowy na ten temat mogą wyrządzić wiele zła. Przy tym kryterium podana jest ważna dygresja. Czas współżycia seksualnego nie jest dobrym czasem pouczania, manifestowania swojego niezadowolenia, sprzeciwu, oporu. Nie chodzi też o to, aby dla spokoju sumienia zawsze tuż przed zbliżeniem zaznaczać swoje stanowisko i przypominać o swoich racjach. Jeżeli współżycie seksualne przynosi obu stronom radość i przyjemność, daje poczucie więzi ze współmałżonkiem (pomimo nieładu moralnego wprowadzonego przez złe zachowania), to trzeba się tym faktem cieszyć, szukać przyjemności, normalnie angażować się w miłosną relację nie rezygnując ze starań, aby polepszyć życie seksualne. Wybór miejsca i czasu rozmowy zależy od wyczucia sytuacji, gotowości drugiej strony. br. Ksawery Knotz Czy grzechem jest Tutaj są dyskusje na temat wiary. Masz jakieś pytania dotyczące nauki Kościoła, na temat chrześcijaństwa, sekt, wiary, a także komentarz na temat jakiegoś tekstu z mojej stronki?
Proszę o jednoznaczną odpowiedź na pytanie: Czy onanizm jest grzechem śmiertelnym czy nie? Udzielając odpowiedzi, proszę nie zapomnieć o tym, że niektórzy ludzie grzech ten popełniają nałogowo: nie chcieliby grzeszyć, ale wola odmawia im posłuszeństwa, jest słaba. Odpowiem Panu tylko tyle, że jako kapłan bardzo proszę penitentów, żeby mając taki grzech na sumieniu, nie przystępowali do komunii świętej, zanim nie otrzymają rozgrzeszenia w sakramencie pokuty. Zarazem bardzo staram się o to, żeby nie podawać tego rozstrzygnięcia w sposób bezduszny. Człowiek, który przychodzi z takim problemem do księdza, często jest człowiekiem bardzo znękanym; wielokrotnie podejmował „ostateczne postanowienia” w walce z nałogiem, tymczasem nałóg za każdym razem okazywał się jakby drwić z takich postanowień. Niekiedy w całym tym utrapieniu nawiedzają człowieka myśli, że widocznie taka już jest nasza fizjologia, że są to całkiem naturalne sposoby rozładowania seksualnego napięcia, że naukę o grzeszności onanizmu wymyślili zarażeni manicheizmem zakonnicy. Ludziom uwikłanym w ten nałóg współczuję serdecznie również z tego względu, że zwykle są oni ofiarami współczesnej atmosfery, dalekiej od uszanowania tego wszystkiego, co w ludzkiej płciowości jest jakby święte, co domaga się czystości i pracy duchowej. Banalna to prawda, że człowiek ma prawo do tego, żeby społeczność mu raczej ułatwiała, niż utrudniała dobre postępowanie. Tymczasem modele postępowania w zakresie moralności seksualnej, z jakimi spotykamy się nieustannie w kinie czy telewizji, odbiegają niekiedy daleko od wzorca chrześcijańskiego. Ale największe współczucie wobec ludzi, którymi zawładnął nałóg, budzi to, że w tej sytuacji ujawnia się szczególnie wyraźnie niszczycielskie działanie grzechu. Grzech jest czymś więcej niż tylko złym czynem, on dokonuje jakichś niedobrych zmian we wnętrzu człowieka: zmniejsza w nas naturalną skłonność ku temu, co dobre, zmniejsza zarazem nasze naturalne opory wobec zła. W ten sposób grzech tworzy w człowieku jakby drugą naturę. Natura pierwsza, która wyszła z ręki Stwórcy, była całkowicie zwrócona ku dobru, a choć uszkodził ją poważnie grzech pierworodny, przecież zachowała jeszcze sporo z tej swojej fundamentalnej intencjonalności ku dobru, a co ważniejsze: w Chrystusie otrzymaliśmy nadzieję całkowitego uzdrowienia naszej pierwszej natury. Tymczasem nasze grzechy osobiste działają w kierunku dokładnie odwrotnym: dopełniają zniszczenia zapoczątkowanego przez grzech pierworodny, budują w człowieku jakby naturę drugą, zwróconą zasadniczo ku złu. Tajemnica grzechu jest naprawdę groźna. Grzech jest to — powiada katechizm — świadome i dobrowolne złamanie prawa Bożego. Ale każdy popełniony grzech zwiększa naszą niewolę: coraz trudniej człowiekowi postępować zgodnie z prawem Bożym; ta moja druga, niedobra natura naciska coraz więcej, abym popełniał grzechy następne. Grzech rodzi grzech; jak często powtarzał św. Augustyn: szczególnie ciężką karą za grzech jest to, że człowiek prawie nie może już powstrzymać się od grzechów następnych. Tę groźną tajemnicę grzechu opisuje dramatycznie św. Paweł: tych, którzy postępują bezbożnie, „Bóg wyda na łup ich własnych namiętności, aby dopuszczali się nieczystości i bezczeszczenia własnych ciał” (Rz 1,24). Na tajemnicę zniewolenia do grzechu wskazują również biblijne pojęcia zatwardziałości serca i zaślepienia. Apostoł Paweł poucza, że człowiek może „doprowadzić siebie do zatwardziałości i oddać się rozpuście, popełniając zachłannie wszelkiego rodzaju grzechy nieczyste” (Ef 4,19). Są tacy, których umysły zaślepił bóg tego świata, aby nie olśnił ich blask Ewangelii chwały Chrystusa, który jest obrazem Boga” (2 Kor 4,4). Człowiek, który popadł w nałóg, tej groźnej tajemnicy grzechu doświadcza szczególnie namacalnie. Nie znaczy to oczywiście, żeby był człowiekiem gorszym od innych, którzy są wolni od takiego nałogu; z nałogu wynika tyle tylko, że trzeba się z niego wyzwolić. Bo z grzechem jest jak z chorobą; są choroby jawne i są choroby ukryte, i te ostatnie mogą być groźniejsze od tych pierwszych. Każdy grzech pustoszy człowieka duchowo, raz jednak spustoszenie to widać (jak w przypadku nałogu) gołymi oczami, kiedy indziej jest ono ukrytym rakiem, który drąży nasz duchowy organizm i — jeśli nie uleczy nas łaska Chrystusa — ujawni się w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Jak walczyć z nałogiem samogwałtu? Przede wszystkim nie egocentrycznie. To, że „dorobiłem się” jakiegoś nałogu, ogromnie upokarza moją miłość własną. Człowiek postanawia więc — kierując się bardziej miłością własną niż pragnieniem duchowej czystości — wykorzenić z siebie swój nałóg. Ponieważ zaś takie egocentryczne postanowienie bywa zwykle nieskuteczne, więc ogarnia mnie przygnębienie, rozpacz, zniechęcenie albo też przeciwnie: zaczynam sobie bagatelizować nałóg, tłumaczyć sobie, że wszyscy ludzie mają jakieś nałogi, wmawiać sobie, że jest to sprawa czysto fizjologiczna, nie zaś moralna. Otóż walka z nałogiem winna być jednocześnie przezwyciężaniem swojego egocentryzmu. Trzeba uczyć się pokornej radości z każdego drobnego sukcesu w tej walce: bo drobne sukcesy pracują na postawę ostateczną, choćby tego nie było widać, choćby nawet chwilami wydawało się, że drobne sukcesy niczego nie posuwają naprzód. Muszę też porzucić wszelkie lęki, czy sobie poradzę w chwili pokusy albo czy w ogóle zdołam się z tego nałogu wyzwolić. Są to lęki egocentryczne: niepokoi mnie to, czy ja sobie poradzę, czy ja odniosę zwycięstwo. Tymczasem zawsze, kiedy przychodzi nam zmagać się ze złem, powinniśmy pamiętać o tym, że tylko Chrystus może nas skutecznie i raz na zawsze od zła uwolnić. Nałóg czy nawet sama tylko świadomość, że mogę nie oprzeć się pokusie (a któż z nas może za siebie ręczyć?), jest świadectwem, że trzeba nam szukać coraz głębszej, prawdziwszej więzi z Chrystusem. Niestety, nawet tutaj człowiek może zachowywać się egocentryczne: bo przecież nie chodzi o to, że to ja mam pogłębić więź z Chrystusem, nadać jej większą prawdziwość. To, co ja mogę tu zrobić, to pokornie szukać Chrystusa, prosić Chrystusa o łaskę Jego nawiedzenia i Jego mocy, przepraszać Go za to, że się przed Nim zamykam, choć najczęściej — na skutek swojego zaślepienia — nawet o tym nie wiem. Chrystusa szuka się przez modlitwę i pragnienie zachowywania Bożych przykazań, przez przystępowanie do sakramentów, świadczenie dobra innym. Dlaczego jednak skuteczność tych środków, jeśli je stosujemy w walce z naszymi nałogami, jest tak różna? Dlaczego jedni doświadczają ich skuteczności w sposób wręcz cudowny, a innym nawet te środki — a lepszych środków do walki ze złem Kościół już nie ma — nie pomagają? Odpowiedź wydaje się prosta. Jedni, stosując te środki, dostąpili łaski zjednoczenia z Chrystusem, łaski cudownie przemieniającej człowieka. Drudzy wciąż jeszcze o tę łaskę muszą się ubiegać: oby tylko nie zwątpili w moc Chrystusa, oby tylko zawsze pamiętali, że łaska Chrystusa jest jednocześnie darem, a zarazem trzeba jej szukać w pocie czoła; oby tylko nie zrazili się niepowodzeniami, ale ciągle na nowo podejmowali walkę ze swoim złem, choćby chwilami wydawała im się ona beznadziejna. Chwila wyzwolenia przyjdzie na pewno, może już wkrótce, a przeważnie wcześniej, niż się tego spodziewamy. Jest to bardzo charakterystyczne dla doświadczeń ludzi, którzy przezwyciężyli nałóg mocą wiary, że opuścił on ich właściwie nie wiadomo kiedy. Walczyli z nim i nie bardzo im się to udawało, popadali w zwątpienie i nabierali nowej nadziei, mnożyli modlitwy, a Chrystus jakby ich nie wysłuchiwał: aż pewnego dnia ze zdumieniem stwierdzili, że są wolni. Teraz sami sobie się dziwią, że mogli kiedyś trwać w nałogu; wierność Bożemu prawu wydaje im się taka prosta! I jeszcze trzy wskazówki szczegółowe. Po pierwsze, nie trzeba na trudnościach z przezwyciężeniem nałogu koncentrować swojej głównej moralnej uwagi. Dobrze jest czasem modlić się jakoś tak: „Panie Boże, wiem, że moje grzechy są wielkie. Może większe, niż zdaję sobie z tego sprawę. Ale przecież Ty widzisz, że jestem nie tylko grzesznikiem, że sporo jest we mnie dobrego. Wiem, moje dobro jest Twoim darem, ale jest ono zarazem świadectwem, że nie jestem Tobie tak zupełnie niewierny. Zapewne czynione przeze mnie dobro jest skażone grzechem, ale jednak trochę tego dobra we mnie jest. Pomóż mi wyrwać się z moich grzechów, a zarazem dziękuję Ci za to wszystko dobro, które już teraz czynię!” Każdego, kto nie może sobie poradzić ze swoim nałogiem, bardzo zachęcam do takiej modlitwy. Chodzi o to, żeby nie pozwolić szatanowi, aby narzucił nam nieprawdziwą perspektywę w spojrzeniu na mój grzech. Nie wolno mi bagatelizować grzechu, ale nie wolno mi również patrzeć na siebie wyłącznie przez pryzmat mojego grzechu. Źle jest, jeśli nie tęsknię za wyzwoleniem z mojego grzechu, ale również jest źle, jeśli straciłem nadzieję na wyzwolenie. Po wtóre, zdarza się, że ktoś, udręczony nałogiem, zaczyna mieć żal do Pana Boga, że dał nam takie trudne przykazania. Tego rodzaju pretensje do Pana Boga zdradzają, że nie rozumiemy sensu Jego prawa, że przykazania traktujemy jako arbitralne nakazy lub zakazy. Toteż różne takie żale do Boga należy przezwyciężać modlitwą o dar rozumienia Bożych przykazań i o dar tęsknoty za tym dobrem, którego Boże przykazania bronią. Bo wydaje się, że większość naszych kłopotów z opanowaniem płciowości bierze się zarówno z niedostatku naszego przeświadczenia o sensie czystości, jak z wątłości naszych tęsknot, aby te sprawy ułożyć sobie naprawdę po Bożemu. Tu wydaje się leżeć główna przyczyna tego, że normy moralne, wchodzące w zakres szóstego przykazania dekalogu, uważamy za trudne. A przecież „przykazania Boże nie są trudne” (1 J 5,3). To my je czynimy trudnymi, jeśli na przykład zaczniemy kierować się niezdrową ciekawością albo będziemy zbyt leniwi, żeby od pokusy odwrócić się w samym jej początku. Po trzecie, w walce z nałogiem nie trzeba chyba przeceniać potrzeby tzw. silnej woli. Czymś ważniejszym wydaje się mieć dostatecznie wielki cel. Ktoś może na przykład całymi latami walczyć z nałogiem palenia: raz po raz podejmował wielkie postanowienia, z najwyższym trudem osiągał jakieś nieznaczne sukcesy, wielokrotnie rezygnował z walki i znowu podejmował postanowienia. I oto pewnego dnia przyszedł zawał, choremu powiedziano, że palenie byłoby samobójstwem. Wówczas jakby nożem uciął: nałóg po prostu zniknął, bez wielkich postanowień, bez szczególnego przezwyciężania się. Chory bardzo egzystencjalnie zrozumiał, że nałóg jest czymś szkodliwym. Pojawił się wielki cel: ratowanie zagrożonego życia. Podobnie bywa z wszystkimi nałogami. Jeśli ktoś popadł w jakiś nałóg i trudno mu się z niego wydobyć, niekoniecznie świadczy to o słabej woli. Sytuacja ta jest raczej świadectwem słabej wiary. Toteż nam wszystkim, ale zwłaszcza tym, którzy mają jakieś szczególne trudności z zachowaniem Bożych przykazań, trzeba często się modlić: „Wierzę, Panie, ale zaradź memu niedowiarstwu!” (Mk 9,24) opr. ab/ab
\nczy onanizm małżeński jest grzechem
hi@mateuszbajerski.co.uk; Facebook-f Youtube Linkedin Instagram Skype. Kursy i Warsztaty online; Zarezerwuj sesję; PREMIUM
Autor Wiadomość Dołączył(a): So maja 14, 2011 18:46Posty: 2584 Re: onanizm Andy72 napisał(a):Onanizm jest grzechem, To wystarczyNie wystarczy. Tym sposobem można powiedzieć wszystko, nawet to, że uprawianie seksu w małżeństwie jest grzechem. Dlaczego? Czekam na uzasadnienie. Jeśli czegoś się zakazuje, to musi być tego uzasadnienie. _________________MODERATOR N cze 03, 2018 21:17 Zbigniew3991 Dołączył(a): So maja 14, 2011 18:46Posty: 2584 Re: onanizm Andy72 napisał(a):Onanizm nie przynosi korzyści. Ma nawet znikomą przyjemność w porównaniu z seksem, i źle wpływa na wiesz, że ma znikomą przyjemność w porównaniu z seksem? Są jakieś badania na ten temat? Mówisz z własnego doświadczenia? Skąd to wiesz? To znaczy jak działa na psychikę? Co onanizm powoduje w psychice? _________________MODERATOR N cze 03, 2018 21:20 subadam Dołączył(a): Śr kwi 26, 2017 15:16Posty: 2033 Re: onanizm Tez jestem ciekaw . Pn cze 04, 2018 4:04 Andy72 Dołączył(a): N sie 07, 2011 18:17Posty: 8435 Re: onanizm Onanizm uprawiają ci, którzy nie mogą sobie pozwolić na seks, jedynie go sobie wyobrażając. Więc w ogóle onanizm jest żałosny. _________________Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z Krzyża Pana naszego Jezusa 6:14 Pn cze 04, 2018 9:37 george45 Dołączył(a): Śr kwi 18, 2018 8:59Posty: 1366 Re: onanizm Co to znaczy nie mogą sobie pozwolić? Pn cze 04, 2018 9:43 Andy72 Dołączył(a): N sie 07, 2011 18:17Posty: 8435 Re: onanizm co konkretnie w tym nie rozumiesz? _________________Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z Krzyża Pana naszego Jezusa 6:14 Pn cze 04, 2018 9:46 subadam Dołączył(a): Śr kwi 26, 2017 15:16Posty: 2033 Re: onanizm Nieprawda, stale robione badania na ten temat pokazuja ze masturbuja sie zarowno ludzie samotni jak i ci pozostajacy w zwiazkach i nie ma to zadnego wplywu na nic. Znajde i podam link. Pn cze 04, 2018 13:16 Andy72 Dołączył(a): N sie 07, 2011 18:17Posty: 8435 Re: onanizm Czyli uzależnienie powoduje że mam laskę, a wolę własną rękę? _________________Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z Krzyża Pana naszego Jezusa 6:14 Pn cze 04, 2018 14:31 ga1robe Dołączył(a): So wrz 05, 2015 19:48Posty: 371 Re: onanizm A czy onanizm raz na jakiś czas (np. raz na miesiąc, albo rzadziej), to też uzależnienie?Istnieje też onanizm małżeński, i niekoniecznie jest on rozpustą, lecz potrzebą. Pn cze 04, 2018 14:43 subadam Dołączył(a): Śr kwi 26, 2017 15:16Posty: 2033 Re: onanizm Andy zycie jest bardziej skomplikowane niz twoje bardzo proste wyobrazenia o nim . Pn cze 04, 2018 16:01 subadam Dołączył(a): Śr kwi 26, 2017 15:16Posty: 2033 Re: onanizm ... d-marriage"This means there are a LOT more men out there in relationships, feeling unsatisfied, and masturbating to meet their needs. ... Women who are having lots of sex, and feel sexually content, masturbate more, whereas men who feel sexually dissatisfied and are having less sex masturbate 17, 2017"" To znaczy ze jest o wiele wiecej mezczyzn w zwiazkach, czujacych sie nieusatysfakcjonowani i masturbujacych sie dla zaspokojenia swoich potrzeb.....Kobiety ktore maja duzo seksu i czuja sie seksualnie zaspokojone masturbuja sie czesciej, podczas kiedy mezczyzni czujacy sie niezaspokojeni seksualnie i majacy mniej seksu rowniez czesciej sie masturbuja." Pn cze 04, 2018 16:20 Zbigniew3991 Dołączył(a): So maja 14, 2011 18:46Posty: 2584 Re: onanizm Akurat onanizm w małżeństwie i związku jest postrzegany przez psychologię jako niezdrowy, aczkolwiek może się zdarzać sporadycznie i psycholog się do tego nie przyczepi. _________________MODERATOR Pn cze 04, 2018 18:10 chwat Dołączył(a): N lis 08, 2015 16:27Posty: 4393 Re: onanizm ga1robe napisał(a):A czy onanizm raz na jakiś czas (np. raz na miesiąc, albo rzadziej), to też uzależnienie?Onanizm nie jest niewłaściwy ze względu na pewne natężenie jego występowania, klasyfikowane jako uzależnienie, ale z powodu szkodliwości jako postawy. Cytuj:Istnieje też onanizm małżeńskiNie istnieje, chyba że jako deformacja małżeństwa. Ale deformacja pewnej postawy już nie jest tą postawą, więc nie powinniśmy o niej mówić. Małżeństwo jest poświęceniem się dla małżonka, czyli dla drugiej osoby, a onanizm jest korzyścią dla siebie samego. Nie ma więc onanizmu małżeńskiego, bo nie spełnia on warunków małżeństwa, czyli jego celu, to zwykły i niekoniecznie jest on rozpustą, lecz potrzebąRozpusta jest wartościowana etycznie, a potrzeba nie jest wartościowana etycznie. Potrzeba nie jest czymś właściwym, bądź niewłaściwym etycznie, ale w ogóle nie podlega takiemu wartościowaniu. Dlatego nie można jej używać jako środka kontrastującego coś nieetycznego. _________________Jeżeli Boga nie ma, to co jest? Pn cze 04, 2018 20:18 Zbigniew3991 Dołączył(a): So maja 14, 2011 18:46Posty: 2584 Re: onanizm Realizacja potrzeby jest już wartościowana etycznie. To zależy jeszcze od tego, jak definiujesz etykę. Ja ją rozumiem jako naukę o tym, jak powstępować, żeby samemu być szczęśliwym i czynić szczęśliwymi innych. Onanizm nie wpływa bezpośrednio na innych. Co do samego człowieka, który się onanizuje - niewątpliwie jeśli jest to uzależnienie, to czyni nieszczęśliwym, a więc jest złem. W małżeństwie rzeczywiście seks jest większym dobrem niż onanizm. Co jednak jeśli mąż lub żona są długo za granicą? Zdrada jest czymś bezspornie złym, bo unieszczęśliwia. W tej perspektywie onanizm jest czymś lepszym niż seks pozamałżeński. Tak w perspektywie stanu panny lub kawalera onanizm będzie lepszy od seksu pozamałżeńskiego. Jeśli nie można określić jasno statusu onanizmu, to przynajmniej określmy go jako coś lepszego lub gorszego... _________________MODERATOR Pn cze 04, 2018 20:36 chwat Dołączył(a): N lis 08, 2015 16:27Posty: 4393 Re: onanizm Zbigniew3991 napisał(a):Realizacja potrzeby jest już wartościowana etycznie Ktoś twierdzi inaczej?Cytuj:Onanizm nie wpływa bezpośrednio na innych Czy pośredni zły wpływ jest czymś wartosciowym?Cytuj:Co do samego człowieka, który się onanizuje - niewątpliwie jeśli jest to uzależnienie, to czyni nieszczęśliwym, a więc jest złem. Uzaleznienie nie ma tu nic do rzeczy. Uzależnienie od rzeczy niewłaściwych, jest kontynuacją błędu, który był już małżeństwie rzeczywiście seks jest większym dobrem niż onanizm Onanizm nie jest zadnym dobrem, tym bardziej w jednak jeśli mąż lub żona są długo za granicą? To, ze sa mezem albo zona przebywającym długo za onanizm jest czymś lepszym niż seks pozamałżeński Cos nie moze byc uznane za lepsze, jeśli w ogóle nie jest dobre. Czy jedna zdrada jest lepsza od dwóch? Nie, dwie są dwa razy gorsze niz nie można określić jasno statusu onanizmu Kto nie moze? Onanista kamuflujacy kompleksy? _________________Jeżeli Boga nie ma, to co jest? Pn cze 04, 2018 21:34 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników LuXi.
  • w0im904gpn.pages.dev/229
  • w0im904gpn.pages.dev/380
  • w0im904gpn.pages.dev/361
  • w0im904gpn.pages.dev/149
  • w0im904gpn.pages.dev/80
  • w0im904gpn.pages.dev/119
  • w0im904gpn.pages.dev/210
  • w0im904gpn.pages.dev/171
  • w0im904gpn.pages.dev/44
  • czy onanizm małżeński jest grzechem