Pierwsi o aferze w Areszcie Śledczym na Białołęce poinformowali dziennikarze TVN24. Według ustaleń prokuratury skorumpowani funkcjonariusze Służby Więziennej umożliwiali osadzonym handel
Dla RPO sprawa śmierci Agnieszki Pysz w areszcie śledczym jest jedną z ważniejszych w tym roku – powiedział rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar na konferencji prasowej po tym, jak opisał tę sprawę. RPO podziękował za to redakcji Onetu. Sprawę śmierci Agnieszki Pysz RPO dr Adam Bodnar, jego zastępczyni dr Hanna Machińska oraz dwoje ekspertów BRPO – dr Ewa Dawidziuk i dr Marcin Mazur – przedstawili na konferencji prasowej 2 października. Agnieszka Pysz zmarła 7 czerwca 2017 r. w Areszcie Śledczym Warszawa-Grochów. Miała 38 lat. - O wadze tej sprawy świadczy to, że mówiłem o niej 20 lipca podczas debaty sejmowej o sądownictwie. Pytałem wtedy, czy po proponowanych przez rządzących zmianach „matka dziewczyny zmarłej w areszcie ze względu na zaniedbania służby więziennej będzie mogła liczyć na sprawiedliwość i osądzenie winnych, jeśli sprawa będzie mogła nieść konsekwencje dla osób odpowiedzialnych za więziennictwo?” – przypomniał Adam Bodnar. Rzecznik Praw Obywatelskich dostaje rocznie 10 tys. zgłoszeń od osób pozbawionych wolności. Zajmuje się tymi, które budzą wątpliwości. Ma prawo przeprowadzić badanie na miejscu, w areszcie czy więzieniu. Sprawa Agnieszki Pysz była taką sprawą. Nie tylko dlatego, że doszło do śmierci człowieka, za którego odpowiedzialność wzięła Rzeczpospolita. Ale także dlatego, że państwo nie dokładało należytej staranności w wyjaśnieniu sprawy. Sprawa śmierci Zbigniewa Dzieciaka – 2001 r. 9 grudnia 2008 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka po raz pierwszy uznał Polskę za winną naruszenia prawa od życia (art. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka). Chodziło o sprawę Zbigniewa Dzieciaka, który zmarł w areszcie śledczym w 2001 r. po tym, jak nie zapewniono mu odpowiedniej pomocy lekarskiej. Trybunał orzekł wtedy, że państwo polskie nie tylko przyczyniło się do śmierci Zbigniewa Dzieciaka, ale też nieefektywnie tę sprawę wyjaśniało. – Od czasu tego wyroku we wszystkich podobnych sprawach powinna się nam zapalać czerwona lampka – przypomniała na konferencji prasowej zastępczyni RPO Hanna Machińska. Drugą sprawą, która powinna dać do myślenia, jest sprawa Claudiu Crulica, obywatela Rumunii, który w 2008 r. zmarł w polskim areszcie śledczym w Krakowie. To wtedy, po interwencji ówczesnego RPO Janusza Kochanowskiego, Służba Więzienna zaczęła przesyłać Rzecznikowi cotygodniowe wykazy „zdarzeń nadzwyczajnych” po to, by takie wypadki nie uszły niczyjej uwadze. Dobre sprawdzenie takiej sprawy zwiększa bowiem szansę, że nieszczęście się nie powtórzy. Sprawa śmierci Agnieszki Pysz – 2017 r. Niestety, dziewięć lat później, w sprawie Agnieszki Pysz „wykaz zdarzeń nadzwyczajnych” nie zadziałał. Informacja, którą Służba Więzienna przesłała rutynowo RPO, była tak ogólna i lakoniczna, że mogłaby ujść uwadze (w wykazie napisano tylko, że doszło do zasłabnięcia i zgonu – nie podano wieku osadzonej, a już sam fakt, że w areszcie umiera nagle osoba 38-letnia, kazałby rzecz potraktować uważniej). Rzecznik Praw Obywatelskich nie ogranicza się jednak do sygnałów oficjalnych. Jak zwróciła na konferencji uwagę dr Ewa Dawidziuk, dyrektorka Zespołu Wykonywania Kar w BRPO, Rzecznik dostaje też zgłoszenia od samych osadzonych, ich rodzin, znajomych, także od posłów i senatorów. To są dodatkowe, niezależne źródła informacji, które lepiej pozwalają ocenić sytuację. Zespół ekspertów BRPO analizuje te zgłoszenia i opierając się na wieloletnim doświadczeniu wybiera sprawy, którymi trzeba się zająć – sprawdzić dokumentację, albo zbadać rzecz na miejscu. I tak się stało w sprawie śmierci Agnieszki Pysz. 4 lipca 2017 r., tydzień po tym, jak Dyrektor Aresztu Śledczego Warszawa-Grochów zatwierdził sprawozdanie z „Czynności wyjaśniających…” sprawę śmierci Agnieszki Pysz (wynikało z nich, że nie ma powodu do dalszego badania sprawy), poseł Michał Szczerba przyniósł Rzecznikowi list od kobiet, które mieszkały w jednej cel z panią Pysz. Ich relacja kazała Rzecznikowi podjąć sprawę. I sprawdzić rzecz na miejscu Od 5 lipca przez cztery dni pracownicy BRPO sprawdzali fakty w areszcie na Grochowie: przejrzeli notatki, ale też porozmawiali z funkcjonariuszami i współosadzonymi („Sprawozdanie z czynności…” powstało bez takich rozmów), sprawdzili monitoring (ustalili, że zachowany monitoring dotyczy ostatnich godzin życia Agnieszki Pysz, nagrania z dni wcześniejszych, kiedy osadzona miała skarżyć się na pogarszający stan zdrowia i przestawała chodzić, nie ma - nie zostały zabezpieczone, a w kolejnych dniach uległy rutynowemu skasowaniu). Na podstawie samych notatek Dyrektor Aresztu zaakceptował wniosek „Sprawozdania z czynności…”, że Agnieszka Pysz nie wykazywała objawów chorobowych - po prostu nagle zmarła. Tymczasem informacje zbierane przez ekspertów BRPO temu przeczą. Jak relacjonował dziennikarzom dr Marcin Mazur, wicedyrektor Zespołu Wykonywania Kar, który badał sprawę na miejscu w areszcie, i funkcjonariusze i współosadzone przyznawali, że zdrowie kobiety pogarszało się. Jednocześnie pracownicy BRPO z Wrocławia sprawdzili, co się działo z Agnieszką Pysz, kiedy kilka tygodni wcześniej przebywała w zakładzie karnym we Wrocławiu. – Tę sprawę staraliśmy się wyjaśnić dogłębnie. Z naszych ustaleń wynikało jednak, że we Wrocławiu nic złego się nie działo jeszcze– wyjaśniał na konferencji prasowej RPO Adam Bodnar. 17 lipca RPO zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Pięć dni wcześniej, a więc już w czasie kontroli RPO na Grochowie, Dyrektor Okręgowy Służby Więziennej stwierdził oficjalnie, że sprawa śmierci Agnieszki Pysz zaczyna budzić jego wątpliwości: „Sprawozdanie z czynności” wymaga uzupełnienia, więc – jak poinformował RPO – zwrócił się o dodatkowe dokumenty. Jednak dopiero RPO zwrócił uwagę, że osobą, która odpowiadała za przygotowanie „Sprawozdanie z czynności…” (zaakceptowane później przez Dyrektora Aresztu i przekazane do Dyrekcji Okręgowej SW), jest nie kto inny ale Kierownik Ambulatorium, a więc osoba, która miała wpływ na to, jaką pomoc lekarską dostała osadzona. Kierownik Ambulatorium powinien być więc z badania sprawy wyłączony - a nie prowadzić czynności wyjaśniające. Kolejną rzeczą – jak wyjaśnił dr Mazur – która zaniepokoiła pracowników BRPO, była informacja Służby Więziennej, że nie dysponowała adresem matki Agnieszki Pysz, więc nie mogła jej zawiadomić o śmierci córki (matka dowiedziała się o tym, kiedy przyszła na widzenie). Już wiadomo, że to nieprawda – dane matki Agnieszki Pysz są w czyli wewnętrznym systemie informatyczny o osadzonych. Wszystkie te ustalenia wskazywały na to, że sprawa jest bardzo poważna – nie jest wykluczone, że mechanizmy systemowe, które ujawniła sprawa Dzieciak przeciw Polsce, nadal działają. 20 lipca – w Sejmie, w czasie debaty o sądownictwie, przy pełnej sali sejmowej - RPO Adam Bodnar mówi o sprawie Agnieszki Pysz, choć bez szczegółów (to jeden z przykładów, jakie podaje na to, że obywatelom potrzebne są sądy niezawisłe od władzy wykonawczej). Prokuratura i Służba Więzienna wiedzą już, o kim mowa. Prokuratura podjęła już sprawę nieumyślnego spowodowania śmierci Agnieszki Pysz (czyn z art. 155 Trzy tygodnie później Służba Więzienna konkluduje swoje działania i także zawiadamia prokuraturę. 11 września RPO wysyła do Dyrekcji Generalnej SW (i upublicznia) wystąpienie, w którym pokazuje że sposób zawiadamiania o zdarzeniach nadzwyczajnych w jednostkach penitencjarnych nie spełnia swej roli. Opisuje też inne nieprawidłowości, powołując się przy tym na sprawę p. Agnieszki Pysz. Podaje też przykłady innych spraw, którymi się zajmuje (patrz załącznik pod tekstem). udostępnienie danych osobowych jest im niezbędne do wykonania zadania realizowanego w interesie publicznym lub w ramach sprawowania powierzonej władzy publicznej. 5. Służba Więzienna, na wniosek innych podmiotów niż wymienione w punkcie 4, udostępniania dane osobowe osób obecnie lub uprzednio pozbawionych wolności za ich pisemną zgodą.Do kogo należy się zwrócić o zgodę na widzenie osoby przebywającej w areszcie? Po pierwsze musi Pani ustalić, jaka prokuratura prowadzi sprawę partnera, kto wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu, jest to ważne, ponieważ jeżeli Pani partner jest w areszcie to, by otrzymać zgodę na widzenie, musi Pani udać się do prokuratora prowadzącego jego sprawę, by taką zgodę wydał. Jeżeli zna Pani tylko miejsce przebywania, to proszę zadzwonić do tego aresztu, podając jego imię, nazwisko i imię ojca i wyjaśnić, jaka jest sytuacja, żeby podali Pani, w gestii jakiej prokuratury się znajduje i do jakiej sprawy (tzn. sygnaturę, jeżeli się uda). Po sygnaturze ustali Pani odpowiedni DS (wydział prokuratury) i prokuratora prowadzącego sprawę, chyba że powie to Pani administracja aresztu. Mogą być problemy ze względu na ochronę danych osobowych, ale może się uda. Jak przebiega procedura widzeń w areszcie? Jeżeli otrzyma Pani informacje, to należy jechać do aresztu i zgłosić się do biura przepustek w oznaczonych godzinach. Wcześniej należy dowiedzieć się, w jakie dni w tym areszcie są widzenia. Może się okazać, że są np. 2 razy w tygodniu. Należy zgłosić się w ten dzień do biura przepustek ze zgodą z prokuratury i czekać na swoją kolej wejścia do AŚ. Prokurator decyduje, czy otrzyma Pani widzenie przy stoliku, czy przez telefon (tzn. za szybą, a rozmowa odbywa się przez telefon). Widzenie trwa 60 minut. Przysługuje ono Pani raz na miesiąc. Czy osobie aresztowanej można przekazać produkty żywnościowe lub ubrania? Jeżeli odbywa się ono przy stoliku, to można w czasie jego trwania przekazać produkty żywnościowe zakupione w kantynie. Jeżeli Pani partner pali, to może mu Pani w kantynie kupić papierosy, ale nie może Pani ich przywieźć z domu. Nie wiem, czy w chwili aresztowania partner miał jakieś pieniądze ze sobą; jeżeli nie, to może Pani w biurze przepustek lub na konto AŚ wpłacić pieniądze na tzw. wypiskę. Należy przy tym pamiętać, że 50% wpłaconej sumy zostanie przekazane na tzw. kasę żelazną – pieniądze, które otrzyma dopiero po wyjściu. Za pieniądze z wypiski może dokonywać zakupów w kantynie. Jeżeli chce Pani mu przekazać paczkę żywnościową lub ubrania, to partner musi Pani wysłać talon na taką paczkę. Talon taki otrzyma od wychowawcy w AŚ. Bez talonu nie może mu Pani ani wysłać paczki, ani przywieźć ze sobą. W talonie na ubrania muszą być dokładnie opisane konkretne rzeczy i ich ilość – np. spodnie długie szt. 2, itd. Paczka żywnościowa przysługuje raz na kwartał, nie może być cięższa niż 5 kg. Nie może zawierać przedmiotów w szklanych opakowaniach, wyrobów tytoniowych. Kto będzie mógł przeczytać list zaadresowany do osoby przebywającej w areszcie? Może Pani pisać listy do partnera, ale będą one przechodziły przez cenzurę – czyli jeżeli Pani napiszę na adres aresztu, to z aresztu najpierw trafią do prokuratora, który go przeczyta i ewentualnie ocenzuruje, jeżeli będzie zawierał treści zabronione, a dopiero po tym trafi do aresztu, gdzie przekażą go Pani partnerowi. Dlatego trzeba się liczyć, że list taki będzie szedł ok. 2 tygodnie. Taką samą drogę pokonają listy od partnera do Pani. Może Pani także ustanowić adwokata dla partnera. Jeśli masz podobny problem prawny, zadaj pytanie naszemu prawnikowi (przygotowujemy też pisma) w formularzu poniżej ▼▼▼ Zapytaj prawnika - porady prawne online .
w powyszym linku masz wzory pism w zakladce sprawy karne masz prosbe o widzenie jesli sprawe Twojego chlopaka prowadzi prokuratura to wniosek kierujesz wlasnie tam czy dostaniesz widzenie zalezy od decyzji prokuratora w powyzszym wzorze jest do sądu ale możesz zobaczy jak wygląda taki wniosek przykladowy.
Ad 1) Służba Więzienna nie gromadzi statystyk w zakresie o który Pani pyta. Ad 2) Osoby niepełnosprawne odbywające karę pozbawienia wolności, tymczasowo aresztowane lub ukarane podlegają tym samym rygorom i obostrzeniom, co pozostała część populacji osadzonych. Mając jednak na względzie ograniczone możliwości wykonywania
Talon a paczka higieniczna. Talon to pozwolenie na otrzymanie konkretnych artykułów, w określonej liczbie dla osoby osadzonej. Talon może być wystawiony np. na artykuły higieniczne, telewizor, książki, czasopisma itd. Na talonie jest jasno określone co osadzony/ osadzona może otrzymać. W części jednostek penitencjarnych doBiałoruś: resztowano kapłana, który jako pierwszy odprawił Mszę św. w Katyniu. Ks. Henryk Okołotowicz, białoruski kapłan pochodzenia polskiego, został uwięziony przez reżim Łukaszenki 17 listopada br. Grozi mu od 7 do 15 lat więzienia. Był pierwszym kapłanem, który odprawił Mszę świętą, w miejscu śmierci polskich zp28zdN.